Indiana Pacers w półfinałowym meczu turnieju pokonali Milwaukee Bucks i awansowali do pierwszej finałowej potyczki w zupełnie nowej formule rywalizacji. Gdy Tyrese Haliburton przypieczętował wygraną swojego zespołu, w sposób ostentacyjny spojrzał na nadgarstek. Był to rzecz jasna pstryczek w kierunku Damiana Lillarda, jednego z liderów Milwaukee Bucks.
“Dame Time” stało się znakiem rozpoznawczym byłego lidera Portland Trail Blazers, a obecnie jednej z głównych postaci rotacji Milwaukee Bucks. Za każdym razem, gdy Damian Lillard przejmował mecz, pokazywał na swój nadgarstek przekazując wszystkim bardzo jasny komunikat – to mój czas. Wielu rywali próbowało tego samego w odpowiedzi na gest Lillarda. Zawodnik nie ma nic przeciwko, ale zwraca uwagę, że zachowując się w ten sposób, trzeba być bardzo ostrożnym, bowiem może się to odbić czkawką.
Pod koniec czwartej kwarty półfinału turnieju rozgrywanego pomiędzy Indianą Pacers i Bucks, Tyrese Haliburton trafił trójkę, która w gruncie rzeczy przypieczętowała zwycięstwo jego zespołu. Lider ekipy z Indianapolis zaraz po trafieniu spojrzał na swój nadgarstek krzycząc do mikrofonów “Czyj to jest moment?”, a następnie wskazał palcem na siebie. Wręcz wylewała się z niego pewność siebie. Czasami takie rzeczy dzieją się pod wpływem emocji, a czasami są skrupulatnie zaplanowane.
Lillard zaraz po meczu został spytany o gest Haliburtona w trakcie konferencji prasowej. – Robiłem to ludziom wiele razy, więc nie mogę być zły, że ktoś z tego korzysta – zaczął. – Wydaje mi się, że okazuje się w ten sposób szacunek mojej historii. Nie mam z tym problemu. Jest jak jest. […] Doskonale jednak wiem, że gdy masz swój moment, to musisz uważać i pozostać pokorny. Nigdy bowiem nie wiesz, kiedy to Ty będziesz ofiarą. Ja to jednak szanuję. Po meczu uścisnęliśmy sobie dłonie. W żaden sposób mnie to nie ruszyło – skończył.
Haliburton zanotował w tym meczu 27 punktów, 15 asyst i żadnej straty. Od początku sezonu prezentuje wybitną formę i jest najlepszym zawodnikiem zespołu, który gra najlepszą ofensywę w NBA. W 18 meczach bieżących rozgrywek wychowanek Iowa State notował na swoje konto 26,9 punktu, 4,2 zbiórki i 12,1 asysty, trafiając 44,1% za trzy oraz 52,5% z gry. Jeżeli Los Angeles Lakers chcą pokonać w wielkim finale rywala z Indiany, muszą przede wszystkim zatrzymać rozpędzonego Haliburtona.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET