Nadal panuje duża niepewność wokół tego, kto zagra w tym roku na obwodzie reprezentacji USA. Po wycofaniu się Chrisa Paula, Stephena Curry’ego i Russella Westbrooka, Damian Lillard włączył się do walki o pierwszy skład. Jednak lider Portland Trail Blazers przyznał, iż nie podjął jeszcze ostatecznej decyzji w sprawie swojej gry dla Mike’a Krzyżewskiego.
Damian Lillard na listę dyrektora kadry – Jerry’ego Colangelo trafił zaraz po wycofaniu się z udziału w Igrzyskach jedynki Los Angeles Clippers – Chrisa Paula. Zawodnik Portland Trail Blazers nie uczestniczył w obozie reprezentacji w trakcie off-season 2015, ale Colangelo zdecydował się zrobić w jego przypadku wyjątek. Finałową 12-stkę powinniśmy poznać pod koniec bieżącego miesiąca. Nadal nie ma pewności, czy Dame się w niej znajdzie.
– Jeszcze o tym nie myślałem – odpowiedział spytany o swoje plany wobec reprezentacji na zbliżające się lato. Na liście Colangelo został on, Mike Conley i Kyrie Irving. Pojawiły się sugestie wskazujące na dołożenie kolejnych nazwisk, m.in. Isaiah Thomasa. Jednak nic nie wskazuje na to, by Colangelo zmieniał cokolwiek na tym etapie. Najprawdopodobniej zespół wybierze z graczy, którzy ciągle pozostają w grze.
– Nie mogę zaprzeczyć, że chciałbym także jeździć z Adidasem i trenować z moimi kibicami. To dla mnie duże wyróżnienie – przyznał spełniając PR-owy obowiązek. De facto, nadal nie wiadomo czy do reprezentacji dołączy zmęczony finałami NBA Irving. Ostatecznie więc Colangelo może zostać zmuszony do sięgnięcia po zawodnika spoza listy. Lillard rozgrywki 2015/2016 skończył notując średnio 25,1 punktu, 6,8 asysty i 4 zbiórki trafiając 41,9 FG% i 37,5 3PT%.
[ot-video][/ot-video]
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET