Zapanował entuzjazm, który Adam Silver musiał najwyraźniej ostudzić. W piątek 1 maja koszykarze z niektórych stanów mieli wznowić indywidualne treningi w ośrodkach treningowych swoich ekip. Liga przemyślała sprawę i postanowiła zmienić termin powrotu.
Takie stany jak Georgia (Atlanta Hawks), Kolorado (Denver Nuggets), Minnesota (Minnesota Timberwolves) oraz Tennessee (Memphis Grizzlies) są gotowe dać koszykarzom zielone światło na powrót do indywidualnych treningów już teraz. Problem jednak polega na tym, że nie wszyscy mają tak dobrze, bo w Kalifornii – z uwagi na istniejące zagrożenie – żaden burmistrz nie zaakceptuje planu powrotu do pracy w ośrodkach treningowych, nawet w indywidualnej formie.
Zatem decyzja NBA o powrocie do pracy 1 maja była zbyt pochopna, na co wskazywało dużo ekspertów zajmujących się tematem sportu i pandemii. Czując na sobie nacisk otoczenia, komisarz Adam Silver postanowił przesunąć datę powrotu na 8 maja, czyli tydzień później. Dodatkowe siedem dni ma pomóc wyjaśnić obecną sytuację i niewykluczone, że wtedy wszystkie ośrodki treningowe w NBA zostaną dla koszykarzy otwarte. Na to jednak nikt nie powinien liczyć.
NBA w ten sposób dała sobie czas, by opracować plan, który pozwoli bezpiecznie wrócić do pracy zawodnikom wszystkich drużyn. Liga chce także pomóc ekipom, które grają w stanach najbardziej dotkniętych koronawirusem, gdzie nie ma mowy o jakimkolwiek otwieraniu ośrodków sportowych. To zdecydowanie bardziej skomplikowana operacja, która będzie wymagała współpracy na linii NBA oraz władze stanu. Wiele z nich w swoich regulacjach dotyczących walki z pandemią, zabrania jakiejkolwiek aktywności fizycznej poza własnym domem.
Liga w oficjalnym oświadczeniu zastrzegła, że data 8 maja pozostaje umowna i może zostać przesunięta, jeśli warunki się nie polepszą. Na ten moment liga zakłada maksymalnie czterech graczy pracujących indywidualnie w tym samym czasie. Bez obecności pierwszego trenera i asystentów i bez jakichkolwiek prób rozgrywania tzw. gierek. Ponadto koszykarze nie mogą korzystać z sal, siłowni, basenów itp. nie będących częścią ich bazy treningowej.
Zawodnicy podczas treningu nie muszą nosić masek, ale trenerzy z nimi współpracujący owszem. Kluczowe jest także zachowanie dystansu. Ponadto liga nakazała ekipom wyznaczyć jedną osobę z klubu do “pilnowania czystości” budynku. Nie ma jednak mowy o jakichkolwiek testach na obecność koronawirusa, bowiem te są przeznaczone dla tysięcy osób, które żyją w zagrożeniu, a do tej pory nie zostały przebadane.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET