Los Angeles Lakers zwrócili się do ligi w sprawie ich zdaniem nieprawidłowego sędziowania w poniedziałkowym meczu przeciwko Miami Heat. Władze ligi odpowiedziały udostępnieniem raportu na temat decyzji sędziów w ostatnich dwóch minutach tego spotkania, w którym to… nie stwierdzono ani jednej błędnej decyzji. Na to zareagował LeBron James, który podważył tak w zasadzie sens publikowania takich raportów przez NBA.
Na razie bez ani jednego wyjazdowego zwycięstwa są w trwających rozgrywkach Los Angeles Lakers, którzy w poniedziałek przegrali 107:108 w Miami z Heat. Po spotkaniu kalifornijska ekipa zwróciła jednak uwagę na nieprawidłowe ich zdaniem decyzje sędziów. Mówili o tym m.in. trener Darvin Ham czy LeBron James. Na tym jednak Lakers nie poprzestali. Klub wysłał bowiem do NBA wideo z akcjami, w których zdaniem Lakers sędziowie popełnili błędy. Na reakcję ligi nie trzeba było długo czekać.
NBA udostępniła bowiem raport dot. ostatnich dwóch minut spotkania, w którym podsumowano wszystkie decyzje arbitrów. To standardowa w ostatnich latach procedura, jeśli chodzi o mecze „na styku”. W raporcie tym dowiadujemy się, że wszystkie decyzje sędziów były prawidłowe. Na to zareagował sam LeBron, który w mediach społecznościowych podważył sens publikowania tego typu raportów, na co już od wielu lat zwracało uwagę wielu komentatorów czy kibiców.
— Meczu nie wygrywa albo nie przegrywa się w ostatnich dwóch minutach! Jeśli znasz się na koszykówce, to dobrze wiesz, że w pierwszej, drugiej czy trzeciej kwarcie albo w pierwszych 10 minutach ostatniej kwarty mogą wydarzyć się rzeczy, które mają WIELKI wpływ na ostateczny wynik — napisał LeBron.
James w starciu z Heat zapisał na konto 30 punktów, ale nie był w stanie poprowadzić Lakers do zwycięstwa w starciu ze swoim byłym klubem. Przed kalifornijskim zespołem jeszcze dwa mecze na wyjeździe przed powrotem do Los Angeles.
W nocy ze środy na czwartek Lakers zmierzą się w Houston z Rockets (którzy wygrali trzy mecze z rzędu), a to oznacza, że dojdzie do pojedynku Jamesa z Dillonem Brooksem, który już zresztą zapowiedział, że jest gotowy zatrzymać 38-letniego skrzydłowego LAL.