Szybki rzut oka na listę kontuzjowanych obecnie zawodników momentalnie sugeruje, że coraz więcej gwiazd boryka się z regularnymi problemami zdrowotnymi. Legendarny trener, który w swoim dorobku ma m.in. trenowanie Kobego Bryanta, w klarowny sposób tłumaczy, dlaczego taka sytuacja ma w ogóle miejsce.



Gary Vitti tłumaczy: „To nie kalendarz. To ciało.”

Przez dekady NBA rosła jak żadna inna liga sportowa. Rosły też ciała zawodników, ich szybkość, siła i potencjał marketingowy. Niestety rosła również liczba kontuzji, które coraz częściej przerywają kariery największym gwiazdom. Kibice winą obarczają terminarz, trenerów lub „zbyt miękkie” podejście młodych graczy. Człowiek, który widział jednak więcej urazów niż ktokolwiek w tej lidze, czyli legendarny trener przygotowania fizycznego Los Angeles Lakers Gary Vitti, twierdzi, że prawda leży zupełnie gdzie indziej.

— Problem nie polega na tym, ile meczów rozgrywa liga. Problem polega na tym, jak poruszają się dzisiejsi gracze —  mówi Vitti w swoim wykładzie o mechanice ciała współczesnych sportowców. — To nie jest kwestia obciążenia kalendarza, ale powtarzalnych, dysfunkcyjnych wzorców ruchowych, które zaczynają się w dzieciństwie.

Wczesna specjalizacja –  fundament współczesnych kontuzji

Dawniej w Stanach Zjednoczonych dzieci grały w różne sporty. Jesienią w piłkę nożną, zimą w hokej, latem w baseball. Ten naturalny „cross-training” rozwijał różne grupy mięśni i wymuszał wszechstronność ruchową. Dziś, jak zauważa Vitti, młodzi zawodnicy od dziewiątego, dziesiątego roku życia grają wyłącznie w koszykówkę.

— Jeśli powtarzasz te same ruchy każdego dnia przez dziesięć czy piętnaście lat, ciało nie ma wyboru. Zaczyna budować kompensacje. A kompensacje prowadzą do urazów — tłumaczy.

Wczesna specjalizacja sprawia, że ciało przestaje być fizycznie zrównoważone. Sportowiec może poprawić technikę rzutu czy dryblingu, ale jego biomechanika nie rozwija się proporcjonalnie. — Koszykówka wymaga rotacji, skoków, sprintów, nagłych zatrzymań. Jeśli biodra i core nie są przygotowane na te siły, ciało będzie szukało zastępczej drogi. I wtedy zaczynają się problemy.

Biodra – czyli zapomniane centrum dowodzenia

Najważniejszą częścią ciała gracza NBA nie są ręce, górna część pleców ani nawet kolana. Zdaniem Vittiego są to biodra i miednica, czyli „centrum łańcucha kinetycznego”. To właśnie tam dochodzi do pierwszych mikrozaburzeń, które później prowadzą do kontuzji.

— U większości młodych graczy zginacze bioder są skrócone. Kiedy zginacze są napięte, miednica rotuje do przodu. A kiedy miednica rotuje, ścięgna podkolanowe są przeciążone, pośladki przestają pracować, a kolana dostają w kość — wyjaśnia Vitti.

W rezultacie zawodnicy generują ogromne siły ekscentryczne podczas biegu i zmiany kierunku, ale nie są w stanie stabilizować ciała w osi. To dlatego coraz częściej widzimy urazy ACL, problemy ze ścięgnem Achillesa czy przewlekłe bóle pleców.

Core to nie siła, lecz wytrzymałość

Jednym z najbardziej niedocenianych aspektów treningu, o którym mówi Vitti, jest nie sama siła, lecz wyćwiczenie wytrzymałości mięśni głębokich. — Podczas meczu NBA nie potrzebujesz core’u, który podniesie 200 kilogramów. Potrzebujesz core’u, który utrzyma stabilność 40 minut bez przerwy — podkreśla.

Właśnie dlatego tak wielu zawodników traci mechanikę w czwartej kwarcie, kiedy do ogromnej liczny wpływających na grę aspektów dochodzi jeszcze zmęczenie. Gdy core przestaje stabilizować, ciało zaczyna kompensować. Przeciążone stają się ścięgna, kolana, plecy, wobec czego stopy przejmują rolę centrum stabilizacji. A to, jak mówi Vitti, „najprostsza droga do kontuzji”.

Najbardziej niebezpieczny aspekt gry w NBA? Nie skok, a zatrzymanie się

Kibice zachwycają się dynamiką Zionów, Morantów i Antetokounmpo, którzy startują jak rakiety. Paradoks polega na tym, że to przy hamowaniu, a nie przyspieszaniu, ciało zawodnika jest najbardziej narażone na urazy.

— Największe napięcie ekscentryczne pojawia się, kiedy zwalniasz. Jeszcze gorzej jest, gdy zwalniasz i skręcasz. To jest moment, w którym więzadła krzyżowe, łąkotki i ścięgna są testowane do granic możliwości — tłumaczy Vitti.

To właśnie podczas nagłego zatrzymania, zawracania, step-backów czy zmiany kierunku „coś strzela”. Mechanika gry NBA sprzyja takim sytuacjom. Gra jest dziś szybsza niż kiedykolwiek, ale ciało wielu zawodników nie nadąża za tą dynamiką.

Zmęczenie cichy zabójca

Kiedy zawodnik jest wypoczęty, potrafi utrzymać idealną formę ruchu. Problem zaczyna się w trzeciej i czwartej kwarcie. — Zmęczenie jest jak komputerowy lag, nawet 200-milisekundowe opóźnienie zmienia cały wzorzec ruchu — mówi Vitti.

Kiedy zaczyna brakować tlenu i stabilizacji, ciało gracza robi wszystko, żeby wykonać zadanie — nawet za cenę nieprawidłowego ruchu. Wtedy dochodzi do kompensacji: biodra przestają pracować, kolana przejmują ich zadania, a stopa ustawia się w niefizjologiczny sposób.

— Zawodnicy nie łamią się, kiedy są świeży. Łamią się, kiedy są zmęczeni — podsumowuje Vitti.

Czy można temu zapobiec?

Według Vitti’ego tak, ale wymaga to zmiany filozofii przygotowania fizycznego. Nie chodzi o to, by gracze byli „mocniejsi”. Trzeba, by byli bardziej zrównoważeni.

— Gdybyś miał supersamochód ze słabymi hamulcami, prędzej czy później uderzysz w ścianę. Zawodnicy NBA są supersamochodami. Musimy zainwestować w ich hamulce, w biodra, core, mechanikę ruchu — mówi.

Kluczowe elementy profilaktyki to:

  • trening wytrzymałościowy core,
  • mobilność bioder,
  • budowanie kontroli nerwowo-mięśniowej,
  • wprowadzanie różnorodności ruchowej na etapie młodzieżowym.

Co ciekawe, Vitti twierdzi, że „nawet 10–15 minut dziennie pracy nad stabilizacją może drastycznie zmniejszyć liczbę kontuzji”.

Nowoczesna NBA wymaga nowoczesnej świadomości

Dzisiejszy koszykarz jest szybszy, silniejszy i bardziej eksplozywny niż kiedykolwiek wcześniej, ale jego ciało nie zawsze zostało stworzone do tego, by wytrzymać ponad 80 meczów intensywnego sezonu. Paradoks polega na tym, że zawodnicy są bardziej atletyczni, a jednocześnie bardziej podatni na urazy.

— NBA nie jest bardziej niebezpieczna niż kiedyś. To gracze są mniej przygotowani do tego, by ją wytrzymać — ocenia Vitti.

Jego wykład jest gorzkim przypomnieniem, że prawdziwy problem współczesnej ligi nie leży w terminarzu, systemie czy filozofii treningowej. Leży on w ciele, a ciało, jeśli jest źle prowadzone, prędzej czy później wystawi nam za to rachunek.

Wspieraj PROBASKET

  • Sprawdź najlepsze promocje NIKE i AIR JORDAN w Lounge by Zalando
  • W oficjalnym sklepie NIKE znajdziesz najnowsze produkty NIKE i JORDAN oraz dobre promocje.
  • Oficjalny sklep marki adidas też ma dużo do zaoferowania.
  • Oglądasz NBA? Skorzystaj z aktualnej oferty - kup dostęp do NBA League Pass.
  • Lubisz buty marki New Balance? W ich oficjalnym sklepie znajdziesz coś dla siebie.


  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    1 Komentarz
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments