Kevin Garnett nie hamuje się w swoich wypowiedziach, odkąd po karierze w NBA przeszedł do komentowania tego, co dzieje się w lidze. Tym razem były MVP nie zostawił suchej nitki na tych, którzy cały czas uważają, że Los Angeles Lakers mogą w tym sezonie powalczyć o tytuł. Jego zdaniem są to „je*ane urojenia”.
Rok temu grali w finale konferencji, ale teraz na powtórkę się raczej nie zapowiada. Los Angeles Lakers kolejny rok z rzędu będą musieli najpewniej do samego końca sezonu zasadniczego bić się o sam awans do fazy play-off, a w tej chwili bardziej prawdopodobne jest, że wezmą udział w turnieju play-in. Znów. Mimo tego nie brakuje kibiców czy ekspertów, którzy stawiają kalifornijski zespół w gronie kandydatów do mistrzowskiego tytułu. Sprzeciwia się temu Kevin Garnett. Głośno i wyraźnie.
— Uważam, że każdy, kto patrzy na drużynę Lakers i myśli, że oni naprawdę mogą powalczyć o zwycięstwo w Konferencji Zachodniej i o tytuł, ma je*ane urojenia — stwierdził dosadnie KG.
Garnett w rozmowie z Paulem Pierce’em dodał również, że jego zdaniem w kategorii kandydatów do mistrzostwa nie należy też umieszczać Golden State Warriors, natomiast New York Knicks już jak najbardziej. Zdaniem byłego MVP władze Lakers marnują jednak ostatnie dobre lata LeBrona Jamesa i czym prędzej powinny zapewnić mu lepszą pomoc. Ekipa z Los Angeles rok temu przed końcem okienka transferowego wykonała kilka ruchów, które potem katapultowały Lakers aż do finałów konferencji, gdzie przegrali w konfrontacji z późniejszymi mistrzami.
Tym razem generalny menedżer Rob Pelinka nie zrobił żadnej wymiany, tłumacząc to tym, że na rynku nie pojawiła się żadna okazja, a wszystkie propozycje wzmocnienia były zbyt „marginalne” i „kosztowne”. Do Lakers w ostatnich dniach trafił jednak Spencer Dinwiddie z rynku buy-outów. Drużyna z Miasta Aniołów w tej chwili zajmuje 9. miejsce w tabeli Zachodu. Z bilansem 28-26 traci trzy spotkania do Dallas Mavericks (31-23) i Sacramento Kings (30-22), a ich przewaga nad odradzającymi się powoli Warriors (26-25) jest coraz mniejsza.