Los Angeles Lakers nie mają składu, który jest gotów walczyć o mistrzostwo – twierdzi Udonis Haslem. Legenda Miami Heat – a obecnie także pracownik klubu z Florydy – ma więc propozycję dla LeBrona Jamesa. Czy powrót LBJ-a do Miami jest w ogóle możliwy?
Letnie ruchy Los Angeles Lakers nie wszystkim imponują. Kalifornijska ekipa na razie dodała do składu dwóch graczy. Najpierw kontrakt podpisał skrzydłowy Jake LaRavia, a potem dość niespodziewanie do drużyny dołączył Deandre Ayton. Środkowy wcześniej doszedł do porozumienia z Portland Trail Blazers w sprawie wykupienia umowy. Jak jednak mówi Udonis Haslem, nie są to ruchy, które wynoszą Lakers do grona kandydatów do mistrzostwa.
– To nie jest skład mistrzowskiego kalibru – oznajmił Haslem w trakcie programu NBA Today. – Jeśli LeBron James chce walczyć o mistrzostwo, to musi poszukać sobie innego miejsca, gdzie będzie miał taką szansę. Znam takie miejsce, gdzie jest mile widziany i gdzie zawsze będzie mile widziany – dodał były podkoszowy, który całą swoją 20-letnią karierę spędził w Miami.
Jasne jest, że Haslem mówi więc o Heat, których barwy LeBron reprezentował w latach 2010-2014. Wtedy też zdobył swoje dwa pierwsze mistrzowskie tytuły i dwukrotnie został także wybrany MVP fazy zasadniczej. 45-letni Haslem przez te cztery lata dzielił szatnię z Jamesem i u jego boku świętował dwa z trzech swoich mistrzostw ligi. Dziś jego słowa o „miejscu, w którym LeBron jest mile widziany” brzmią jak propozycja powrotu do Miami.
Plotki o przyszłości najlepszego strzelca w historii NBA tylko się nasilają. Bo choć James wykorzystał opcję gracza w kontrakcie i przedłużył umowę z Lakers na kolejny sezon, to wydaje się, że zawodnik i klub znaleźli się na rozdrożu. 40-latek chciałby jeszcze powalczyć o tytuł, ale Lakers zdaje się po pozyskaniu Luki Doncicia za priorytet mają przyszłość klubu i chcą zachować elastyczność finansową na przyszłoroczne lato, by wtedy – już bez LeBrona – znaleźć nowego partnera Luce.
Rich Paul – agent Jamesa – potwierdził kilka dni temu, że cztery kluby zgłosiły się do niego, by wyrazić zainteresowanie transferem po LeBrona. Według informacji prasowych są to Cleveland Cavaliers, Dallas Mavericks, Golden State Warriors i Los Angeles Clippers. Na tej liście nie ma więc Miami Heat, ale choćby Zach Lowe zauważa, że da się zrobić wymianę między Lakers a Heat, która „miałaby w zasadzie jakiś sens dla obu stron”. Do L.A. mógłby wtedy trafić np. Kel’el Ware.