W nadchodzącym sezonie na parkietach NBA swojej szansy będzie szukać aż 15 koszykarzy rodem z Francji. Nie da się jednak ukryć, że żaden z zawodników znad Sekwany nie cieszy się aż tak wielką renomą jak Victor Wembanyama. Podkoszowy San Antonio Spurs wydaje się mieć przed sobą prostą drogę do stania się jedną z największych gwiazd w historii ligi, co dostrzegają również jej legendy, jak na przykład Bob Cousy.
Wprawdzie legendarny rozgrywający ma już 96 lat, jednak wciąż pozostaje aktywnym komentatorem tego, co w ostatnim czasie dzieje się w najlepszej lidze świata. Na przykład w czerwcu bieżącego roku Bob Cousy bez ogródek wypalił, że jego zdaniem Luka Doncić nie przypomina koszykarza, a raczej „kierowcę ciężarówki”. Tym razem za pośrednictwem niesprecyzowanego źródła sześciokrotny mistrz NBA miał wysłać spersonalizowaną wiadomość do Victora Wembanyamy.
– Powiedz mu, że będzie następnym Billem Russellem, i daj mu znać, że pierwszy Francuz w historii NBA (Cousy) obserwuje go uważnie i z wielkim zainteresowaniem – czytamy w poście, jaki na portalu X (dawniej Twitter) opublikował Dusty Garza.
Niektórzy mogą w tym momencie zapytać o to, jakie „Houdini z Hardwood” może mieć związki z ojczyzną Wembanyamy, skoro urodził się i wychował w Nowym Jorku? Zgadza się, ale trzeba zauważyć, że był jedynym synem osiadłych w Wielkim Jabłku ubogich imigrantów z Francji. Jego ojciec Joseph pracował jako taksówkarz, choć jeszcze w rodzimym Belfort służył w wojsku podczas I Wojny Światowej. Krótko po wojnie jego pierwsza żona zmarła, zaś ojciec Boba ożenił się z Julie Corlet, sekretarką i nauczycielką francuskiego z Dijon. Wkrótce potem para wyemigrowała za ocean.
Początki w niczym nie przypominały typowego „amerykańskiego snu”. W Stanach Zjednoczonych szalał akurat niesławny Wielki Kryzys. Według sporządzonego w 1930 roku, a więc dwa lata po narodzinach legendy Boston Celtics, jego rodzina wynajmowała niewielkie mieszkanie w Astorii, w Queens, płacąc jakieś 50 dolarów miesięcznie. Co więcej, Cousy junior przez pierwszych pięć lat swojego życia mówił wyłącznie po francusku, a angielskiego zaczął się uczyć dopiero po rozpoczęciu szkoły podstawowej. Biorąc to pod uwagę, trzynastokrotny All-Star ma pełne prawo nazywać się „pierwszym Francuzem w historii NBA”.
Zresztą nawet gdy już dołączył do ligi w latach 50., zawodnicy o korzeniach innych niż amerykańskie wciąż stanowili rzadkość. Cousy zresztą bardzo szybko udowodnił, że niezależnie od pochodzenia jest jednym z najlepszych w swoim fachu. Dziś wierzy, że Wembanyama może pójść w ślady jego dawnego kolegi z Celtics, Billa Russella. Tego typu porównanie to zaszczyt dla młodej gwiazdy San Antonio Spurs. bowiem zmarły w 2022 roku koszykarz aż 11 razy (z czego sześć wspólnie z Bobem) sięgał po tytuł mistrzowski, co czyni go najbardziej utytułowanym zawodnikiem wszech czasów w NBA.
Z pewnością Russell był pionierem swojej ery, a niektórzy to jego uważają za najlepszego gracza w historii (chociaż co najmniej tyle samo znawców tematu by się z tym nie zgodziło). Porównanie tym bardziej ma sens, że obaj koszykarze to klasyczni środkowi. W czasie swojej kariery Bill osiągał średnio 22,5 zbiórki na mecz, a Wemby udowodnił w zeszłym sezonie, że też nie ma się czego wstydzić pod tym względem (10,6 zebranych piłek na spotkanie). Poza tym Cousy nie jest pierwszą osobą, która dostrzega tu podobieństwo.
– Myślę, że kiedy on wreszcie wejdzie do ligi… grając w obronie, po prostu niszczy wszystkich na swojej drodze. Przypomina mi trochę większą wersję Billa Russella z lepszym zasięgiem, który pojawia się zewsząd, z ukrycia. Każdy ofensywny zawodnik będzie musiał mieć się na baczności, ponieważ gdy on go dorwie, na pewno zrobi wszystko, by zepsuć mu dzień meczowy – tak opisywał Wemby’ego podczas zeszłorocznej Ligi Letniej zmarły niedawno Jerry West.
Sam Victor nie ukrywa, że chociaż przed nim sporo nauki, już współczuje swoim przeciwnikom. Coś w tym jest. W swoim debiutanckim sezonie pokazywał co potrafi, a teraz z roku na rok, jeśli pozostanie zdrowy, może stawać się tylko coraz lepszy. Mając aprobatę takich legend, jak West czy Cousy, francuski podkoszowy powinien wejść w nowy sezon uskrzydlony, ale na pewno nie wolno mu osiadać na laurach. Porównania porównaniami, jednak do klasy i osiągnięć Billa Russella przed nim jeszcze daleka droga.
Nie przegap najnowszych informacji ze świata NBA – obserwuj PROBASKET na Google News.