Gwiazda Los Angeles Lakers nie zareagowała najlepiej na procedury, jakie liga zastosowała, gdy jeden z testów LeBrona Jamesa okazał się nierozstrzygający. Zawodnik został objęty protokołem COVID-19, ale opuścił go po dwóch dniach.
Pierwszy test wykonany LeBronowi był “fałszywie pozytywny”. Zanim jednak liga do tego doszła, musiała objąć zawodnika protokołem COVID-19, co oznaczało perspektywę kilku dni kwarantanny. Jednak w kolejnych dniach przeprowadzono osiem kolejnych testów, które dały wynik negatywny. LeBron został “oczyszczony z zarzutów” i mógł zagrać w derbach Los Angeles, które ostatecznie Lakers przegrali.
LeBron nie szczędził lidze krytyki, gdy został o całą sytuację spytany. – Zazwyczaj, gdy test wychodzi pozytywny, to od razu masz robiony kolejny, by go potwierdzić – mówił LBJ na konferencji prasowej. – Po moim pozytywnym nie było żadnego kolejnego. Od razu zostałem objęty protokołem i odizolowany od drużyny. Ta część całego procesu mnie zdenerwowała – przyznał. James przez dwa dni był poza zespołem.
– Sam musiałem znaleźć sposób na to, jak dostać się do domu z Sacramento. Nikt nie mógł ze mną podróżować, nawet nikt z ochrony. Poza tym musiałem odizolować całą moją rodzinę. To wszystko było bardzo niekomfortowe. Robimy sobie regularne testy i staramy się podążać za procedurami, ale gdy już zostajesz objęty protokołem to sytuacja robi się bardzo nieprzyjemna – kontynuował James.
Czy liga zareaguje na krytykę LBJ-a? Prawdopodobnie ma obecnie znacznie większe problemy. Pojawił się bowiem nowy wariant koronawirusa, a ponadto konieczne jest przyjęcie dawki przypominającej, bowiem ostatnie badania wśród graczy wykazały, że efektywność dwóch pierwszych znacząco spadła. NBA robi co w jej mocy, by nie doszło do powtórki z sezonu 2019/20, gdy rozgrywki przerwano.