W swoim podcaście „Mind the Game” gwiazdor Los Angeles Lakers poruszył ciekawy temat, proponując pewne zmiany w meczach NBA. Czterokrotny MVP doradził władzom ligi, żeby rozważyć skrócenie czasu trwania spotkania z 48 do 40 minut, aby zwiększyć intensywność gry.
– 40 minutowe mecze są intrygujące – powiedział LeBron James. – Spotkania odbywają się tak szybko, że nie ma żadnego łagodnego przejścia do gier międzynarodowych. Krótszy czas dodaje trochę więcej poczucia pilności. To byłoby coś, o czym moglibyśmy porozmawiać. Z pewnością byłoby to trudne, ponieważ zaczynasz bawić się grą, ale to jest coś, o czym też można porozmawiać – podkreślił.
– Bardzo intryguje mnie też goaltending (błąd w obronie polegający na wybiciu albo dotknięciu piłki po rzucie, kiedy jest ona już w locie opadającym albo dotknęła tablicy lub obręczy – przyp. red.). To ekscytujące i nie zdarza się tak często, jak można by się spodziewać. Nawet gdy grasz z międzynarodowymi zawodnikami, a to jest ich zasada, zdarzają się chwile, gdy piłka kręci się wokół obręczy i mówisz: „O, powinien był ją złapać.” To trudniejsze niż się wydaje – zaznacza.
Jako trzykrotny złoty medalista olimpijski, LeBron ma wieloletnie doświadczenie w koszykówce międzynarodowej. Pomysł 40-minutowej gry ma również wiele zalet, w tym mniejsze obciążenie i ryzyko kontuzji dla zawodników.
Sprawiłoby to, że każda minuta gry byłaby ważniejsza, zapewniając kibicom bardziej konkurencyjne wrażenia wizualne. Mogłoby to również pomóc zachować wytrzymałość zawodników, co stało coraz większym problemem na przestrzeni ostatnich lat.