Na przestrzeni kilku ostatnich dni LeBron James daje sympatykom Los Angeles Lakers coraz więcej powodów do niepokoju. Lider Jeziorowców ma za sobą wyjątkowo kiepską serię rzutów za trzy, a w tym czasie gra ekipy z Miasta Aniołów pozostawia wiele do życzenia.
Minionej nocy Los Angeles Lakers musieli przełknąć gorycz bolesnej porażki z Minnesota Timberwolves. Leśne Wilki pozwoliły Jeziorowcom na zdobycie jedynie 80 punktów, wygrywając ostatecznie różnicą aż 28 „oczek”. Wyjątkowo kiepski występ zaliczył LeBron James, który w 31 minut zdobył zaledwie 10 punktów, osiem zbiórek i cztery asysty.
James trafił tej nocy jedynie 25% wszystkich swoich rzutów (4/16), ale seria, która wywołuje prawdopodobnie największy niepokój, zaczęła się już 27 listopada. Od tamtego dnia LeBron spudłował bowiem 19 prób za trzy z rzędu.
- @ San Antonio Spurs: 0/2
- vs Oklahoma City Thunder: 0/4
- @ Utah Jazz: 0/9
- @ Minnesota Timberwolves: 0/4
James nie pobił jednak rekordu należącego do RJ Barretta, który w czterech kolejnych spotkaniach zdołał spudłować aż 21 rzutów za trzy. Część amerykańskich dziennikarzy zwraca jednak uwagę, że problemy LeBrona nie powinny budzić aż tak wielkiego zaskoczenia. Lider Jeziorowców nigdy nie był „strzelcem z prawdziwego zdarzenia”, a nawet kiedy sięgał po swoje tytuły MVP, trafiał zza łuku kolejno 34%, 33%, 36% i 40%.
Po spotkaniu z Minnesotą dziennikarze zapytali Jamesa, w jaki sposób może wrócić do względnie optymalnej dyspozycji strzeleckiej. — Praca. Po prostu praca. To wszystko — odpowiedział krótko LeBron.
W trakcie swojej kariery 39-latkowi zdarzały się rozgrywki ze skutecznością za trzy zarówno na poziomie 41% (poprzednie), jak i 30,9% (2015/16). W swoich pierwszych pięciu sezonach w trykocie Lakers 39-latek trafiał 34,6% prób zza łuku. Jak widać, James nigdy nie był regularnym snajperem i miewał pod tym względem swoje wzloty i upadki.
Problemy zza łuku to jedno, ale w ostatnim czasie dyspozycja LeBrona jako całość również nie jest zadowalająca. Przeciwko Timberwolves skrzydłowy zdobył zaledwie 10 „oczek”, do czego i tak potrzebował rzutów wolnych w czwartej kwarcie. Dobrze wypadł przeciwko Utah Jazz (27 punktów, 14 asyst), ale ekipa z Salt Lake City to jeden z najgorzej spisujących się zespołów w całej lidze. Wcześniej, przeciwko Oklahoma City Thunder, LBJ znów rozczarował (12 punktów, 8 zbiórek, 6 asyst).
O strzeleckiej niemocy LeBrona głośno było już w poprzednim roku, kiedy to Lakers rywalizowali w finale Konferencji Zachodniej z Denver Nuggets. Wówczas lider Jeziorowców również nie wykorzystał 19 rzutów za trzy z rzędu, ale chodziło wyłącznie o czwarte kwarty spotkań play-offów. Była to najgorsza seria na tym etapie rozgrywek od 25 lat.
Wróćmy do bieżących rozgrywek. Średnia 22,6 punktu zdobywanych na mecz przez LeBrona to najgorszy wynik od jego debiutanckiego sezonu. Pamiętajmy, że James skończy za kilka tygodni 40 lat i każdy jego wybitny wyczyn to coś wyjątkowego, ale z pewnością nie do tego jesteśmy przyzwyczajeni. Lakers przegrali pięć z siedmiu ostatnich spotkań i wypadli tym samym z czołowej szóstki Zachodu.
Przez następny miesiąc terminarz LAL będzie dla nich względnie łaskawy. Jeziorowcy unikną wielu spotkań z zespołami o (realnych) mistrzowskich aspiracjach. Naprzeciwko nich staną m.in. Atlanta Hawks, Portland Trail Blazers, Sacramento Kings (trzykrotnie), Detroit Pistons czy Golden State Warriors. Rezultaty Lakers mogą zdefiniować to, do czego są w tym sezonie zdolni pod wodzą JJ Redicka.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!