LeBron James powiedział reporterom, że rozmyślanie nad porażkami nie leży w jego naturze. Odnosząc to głównie do trzeciego meczu ostatnich finałów NBA, w którym, na trzy minuty przed końcem, Kawalerzyści oddali 6-punktowe prowadzenie. Jak sam podkreślił, najważniejszą wartością jest dla niego rodzina.
– Najważniejszą dla mnie rzeczą jest widzieć uśmiech mojej córki, patrzeć jak moje dzieci kończą szkołę. Mam nadzieję, że znajdą sobie one wymarzonych partnerów – stwierdził James. – Cały czas to powtarzam, te wszystkie wygrane i przegrane, kocham je, ale na nich nie kończy się mój świat. Miałem w karierze wiele momentów, które będę z przyjemnością wspominał. Jeśli chodzi o Game 3 minoinych finałów to nie, nie zawracam sobie tym głowy – dodał.
King James przyznał, że dzisiejsze starcie z Golden State Warriors będzie dla niego i jego drużyny znaczyć zdecydowanie więcej niż normalny mecz sezonu regularnego: – Musiałbym chyba nie mieć uczuć, aby mówić, że to dla mnie tylko kolejny przeciwnik. Oni, jak i mi, to inne drużyny niż jeszcze pół roku temu. Cały czas próbujemy znaleźć dla nas odpowiednie rozwiązania. Ale tak, graliśmy z nimi już trzy finały z rzędu i musiałbym mocno skłamać twierdząc, że to dla mnie nic nie znaczy – tłumaczył LBJ.
James wspomniał również o kilku swoich meczach świątecznych, kolejny raz dając tabloidom temat do rozważań: – Miałem kilka takich spotkań, które bym wyróżnił. Przede wszystkim Los Angeles, gra w Staples Center to zawsze wielkie wydarzenie. Nigdy nie byłem w MSG, ale w Staples Center dane było mi zagrać. Zawsze dobrze się tam bawiłem, lubię tamtejszą publiczność. Z wszystkim 12 meczów świątecznych, tylko cztery zagrałem przed własną publicznością, ale pobyty w LA zawsze miło wspominam – zakończył.
[social title=”Obserwuj autora” subtitle=”” link=”https://twitter.com/DominikKoldziej” icon=”fa-twitter”]
[social title=”Obserwuj PROBASKET” subtitle=”” link=”https://twitter.com/probasketpl” icon=”fa-twitter”]