Choć jest jednym z najstarszych zawodników w lidze, to jednak nie zamierza w najbliższym czasie zwalniać. LeBron James w rozmowie ze Sports Illustrated przyznał, że chce grać nawet po skończeniu 40. roku życia, a jego marzeniem jest wystąpić nie tylko u boku starszego syna, czyli Bronny’ego, lecz także młodszego Bryce’a.
Coraz ciekawsze informacje pojawiają się w temacie kolejnych lat kariery LeBrona Jamesa. Skrzydłowy już kilka miesięcy temu stwierdził, że chciałby kiedyś zagrać w NBA wraz ze swoim najstarszym synem. Teraz w wywiadzie dla Sports Illustrated wrócił do tych słów i zdradził, że była to spontaniczna wypowiedź, gdyż wcześniej nigdy z Bronnym na ten temat nie rozmawiał. Co więcej, dodał że w NBA chciałby wystąpić nie tylko u boku starszego syna (rocznik 2004), lecz także razem ze swoim młodszym synem Bryce’em (rocznik 2007).
To by oznaczało, że James buty na kołek odwiesiłby grubo po 40. roku życia. – Lubię rzucać różne pomysły, ale nie daję żadnych deklaracji. Z jednej strony lubię puścić wodze fantazji, ale z drugiej strony żyję przede wszystkim chwilą. Będę jednak patrzył na to, kto w 2024, 2025 i kolejnych latach ma wybory w pierwszej rundzie draftu. Przywiązuję do tego uwagę – oznajmił w rozmowie z SI, co jest bardzo interesujące w kontekście jego przyszłości (po podpisaniu przedłużenia kontraktu najwcześniej na rynek wolnych agentów może wejść właśnie w 2024 roku).
Inspiracją dla skrzydłowego Los Angeles Lakers pozostaje głównie Tom Brady, czyli jeden z najlepszych quarterbacków w historii NFL, który pomimo 45 lat na karku nadal jest na topie. Brady kilka miesięcy temu zakończył karierę, lecz potem zmienił decyzję. – Trochę mnie to dobiło, gdy odwiesił buty na kołek, dlatego ucieszyłem się, gdy jednak wrócił – stwierdził LeBron, który w październiku rozpocznie sezon numer 20 w NBA, a w grudniu będzie obchodził swoje 38. urodziny.