Wygląda na to, że LeBron James znów nabawił się kontuzji pachwiny. Rok temu przez ten uraz nie grał przez ponad miesiąc (opuścił 17 meczów z rzędu). Wtedy też sytuacja miała miejsce w meczu świątecznym 25 grudnia. Przez jego nieobecność Lakers spadli z 4. na 9. miejsce. Czy ta historia może się powtórzyć?
Zacznijmy od tego, że w niedzielę LeBron nie zagrał przeciwko Nuggets. Lakers oficjalnie podali, że to z powodu „napięć mięśni klatki piersiowej„. Takie rzeczy są przeważnie pretekstem, żeby dać zawodnikowi odpocząć. James w poniedziałek skończy 35 lat i jest to jego 17 sezon w NBA. Jeziorowcom, jak i samemu zawodnikowi, mogło zależeć, aby być w pełni sił na mecz świąteczny przeciwko Clippers, który rozegrany został w środę. Zwłaszcza, że Lakers mieli za sobą dwie serie meczów wyjazdowych i ciężkie spotkania z Indianą Pacers (bez Anthony’ego Davisa) i Milwaukee Bucks.
Po meczu świątecznym James przyznał, że w jednej z pierwszych akcji, kiedy wymusił faul w ataku Patricka Beverley (zawodnik Clippers wpadł w niego dość mocno) znów zaczął odczuwać ból w pachwinie. – Czułem się dobrze przed meczem. Dostałem jednak kolanem i sytuacja wróciła do tej sprzed pięciu dni – przyznał LBJ. Lakers przegrali 106:111, a Jamesowi zabrakło jednej zbiórki do triple-double (23 punkty, 10 asyst i 9 zbiórek).
Jeśli jednak prześledzi się spotkanie z Clippers to widać, że uraz musiał Jamesowi doskwierać. Oddał aż 12 rzutów za trzy punkty. Trafił tylko dwa, a to oznacza, że spudłował aż 10 „trójek” – najwięcej w karierze (jedna niecelna trójka to był rzut w końcówce, który zablokował Beverley).
Tylko 12 innych rzutów LeBrona było po wejściach lub z półdystansu. Osobiste rzucał tylko czterokrotnie, a to oznacza, że nie atakował kosza dynamicznymi wejściami. Teraz wiemy, że te rzuty z dystansu były efektem problemów z urazem pachwiny, której ból bywa bardzo ostry i nieprzyjemny.
Zdarzenie widać na tym nagraniu (od około 37 sekundy):
Tutaj jednak zapala się pierwsza lampka. Oznacza to, że LeBron nie miał problemu z mięśniami (albo miał również), ale większym problemem jest pachwina, której uraz rok temu wyeliminowała go z gry na ponad miesiąc. Była to pierwsza tak poważna kontuzja w jego karierze. Opuścił wtedy 17 meczów z rzędu. Lakers przegrali 11 z nich i spadli z 4. na 9. miejsce w konferencji i nie byli już w stanie wywalczyć awansu do play-offów.
Dobra wiadomość jest taka, że teraz James ma problem z prawą pachwiną i na razie nie jest to tak poważny uraz jak jak ten sprzed roku. Wtedy doszło do naciągnięcia lewej pachwiny.
Ostatnie doniesienia mówią, że LeBron może opuścić co najmniej kilka spotkań, a władze Lakers będą na niego naciskać, aby wyleczył uraz do końca i nie przyspieszał powrotu na parkiet.
Należy jednak pamiętać, że przed rokiem też na początku nie było mowy o tak długiej przerwie. Dopiero później okazało się, że lider Lakers musiał pauzować przez ponad miesiąc.
Lakers przegrali z Clippers 106:111 i była ich to czwarta przegrana z rzędu. Wciąż zajmują 1. miejsce na Zachodzie z bilansem 24-7, ale drudzy Nuggets mają tylko dwie porażki więcej. Miejsca trzecie, czwarte i piąte zajmują Clippers, Rockets i Mavericks, którzy mają po 10 przegranych. Jeśli LeBron opuści teraz więcej, niż kilka spotkań, to historia sprzed roku może się powtórzyć. Lakers tak łatwo poza ósemkę nie wypadną, mają przecież Anthony’ego Davisa, ale szybko mogą znaleźć się na 6. czy 7. miejscu.
A może Lakers zastosują wobec LeBrona krytykowany przez niego „Load Management„? Będą tak „zarządzać jego obciążeniami„, że James nie będzie grać np. dzień po dniu? Albo będzie odpoczywał co kilka spotkań. Po co? Żeby uniknąć, zminimalizować szansę odnowienia się urazu. Czasem na kontuzje nie mamy wpływu, ale często wynikają one z osłabienia, obciążenia organizmu. Kawhi Leonard ma dopiero 28 lat, a już jest „oszczędzany”. LeBronowi może się to nie spodobać, ale może się okazać, że władze klubu przyjdą do niego i powiedzą mu „jeśli mamy się bić o mistrzostwo, to musisz przystopować„.
Należy też pamiętać, że tak naprawdę największym rywalem, przeciwnikiem, z którym ściga się LeBron James jest czas. W poniedziałek skończy 35 lat i nie może sobie pozwolić na kolejny nieudany sezon, bo za rok może nie być już w takiej formie jaką prezentował na początku obecnych rozgrywek. Problem jednak w tym, że może się okazać, że jeśli nie zacznie teraz odpuszczać meczów, to w play-offach może nie być w stanie poprowadzić Lakers do wielkiego finału.
Przy tej okazji warto przeczytać artykuł sprzed kilku dni „Widziane z półdystansu: Czy Kawhi Leonard jest problemem dla całej NBA?„. Powstał on po słowach LeBrona na temat „Load Managementu” i uwag pod adresem tych, którzy go stosują. Życie bywa jednak przewrotne. Może się okazać, że LBJ sam będzie musiał z niego korzystać.
* W derbach Los Angeles jest 2-0 dla Clippers. Kolejne dwa spotkania Lakers – Clippers 28 stycznia oraz 7 marca.
AKTUALIZACJA: Występ LeBrona w sobotnim spotkaniu przeciwko Blazers stoi pod znakiem zapytania, ale podobno jego występ jest prawdopodobny. To by oznaczało, że ten uraz nie jest poważny. Na oficjalne informacje musimy jednak poczekać.
Widziane z półdystansu: Czy Kawhi Leonard jest problemem dla całej NBA?