10 dni musieliśmy czekać aż LeBron James wypowie się publicznie na temat konfliktu NBA z Chinami. Najpierw powiedział, że wydaje mu się, że Daryl Morey (generalny menedżer Houston Rockets) nie miał wystarczająco dużej wiedzy na temat sytuacji w Hongkongu, a potem próbował to odwrócić na Twitterze stwierdzając, że Morey nie miał wiedzy na temat możliwych konsekwencji, jakie mogą takie wpisy wywołać. James uważa, że każdy ma prawo mówić, co chce, bo w USA jest wolność słowa, ale należy pamiętać o możliwych konsekwencjach dla innych.
Jeśli nie wiecie o jaki konflikt chodzi, to polecam najpierw mój tekst „Spór NBA z Chinami się zaostrza„, a potem artykuł Michała Kajzerka „Chiny zmieniły podejście„.
Wszystko zaczęło się od wpisu Moreya na Twitterze, który dodał grafikę ze słowami „Walcz o wolność. Popieraj Hongkong”.
W Hongkongu trwają protesty i sytuacja jest bardzo napięta. Dochodzi do aktów przemocy wobec demonstrantów. Wszystko dlatego, że obywatele sprzeciwiają się wprowadzeniu przez Chiny prawa, które dawałoby możliwość ekstradycji z terytorium półautonomicznego Hongkongu do Chin kontynentalnych. Wszyscy tam wiedzą, że w państwie autorytarnym trudno o sprawiedliwy wyrok przed sądem. Stąd te protesty oraz demonstracje.
Na początku Chiny zareagowały na tweet Moreya bardzo ostro. Zaczęto usuwać wszystko, co miało logotyp Houston Rockets. Zapowiedziano, że nie będzie meczów Rakiet w chińskiej telewizji. Kolejne firmy zaczęły wycofywać się lub zawieszać współpracę z NBA oraz innymi klubami.
Było to tuż przed dwoma meczami Lakers – Nets w Chinach, które w czwartek i w sobotę ostatecznie zostały rozegrane.
James, który do tej pory milczał, w końcu zabrał w tej sprawie głos. Stwierdził, że wydaje mu się, że Morey nie miał wystarczającej wiedzy na temat sytuacji w Hongkongu, ale nie chciał też bezpośrednio komentować sporu NBA z Chinami. – Wiele osób mógł ten wpis dotknąć nie tylko finansowo, ale też fizycznie, emocjonalnie, duchowo. Należy uważać co się mówi i pisze. Mamy wolność słowa, ale należy pamiętać o możliwych negatywnych skutkach naszych wypowiedzi, kiedy nie myślisz o innych, a myślisz tylko o sobie – powiedział James.
LeBron przestrzegł też przed używaniem mediów społecznościowych do takich rzeczy.
Kilka godzin później James dodał na Twitterze, że nie chodziło mu o „brak wystarczającej wiedzy Moreya” na temat sytuacji w Hongkongu, ale na temat możliwych konsekwencji, jakie mogą takie wpisy wywołać.
Według Rachel Nichols z ESPN komisarz NBA Adam Silver odbył z zawodnikami Nets i Lakers spotkanie przed pierwszym meczem w Chinach. Podobno niektórzy koszykarze byli bardzo niezadowoleni z sytuacji w jakiej zostali postawieni.
Silver chciał, żeby to zawodnicy stanęli w obronie Moreya i NBA. Ci jednak się temu sprzeciwili, bo uważają, że to liga jest od rozwiązywania takich problemów.
LeBron nie chciał tego komentować i stwierdził tylko, że jeśli coś się odbywa za zamkniętymi drzwiami, to szczegóły powinny tam pozostać.
Kibice i dziennikarze oczekiwali jednak od Jamesa, że zabierze w sprawie konfliktu NBA z Chinami głos znacznie wcześniej. Wszystko dlatego, że aktywnie bierze udział w życiu politycznym w Stanach Zjednoczonym, krytykuje otwarcie obecnego prezydenta USA, a w programie „The Shop” emitowanym w HBO porusza wiele tematów, które często nie są politycznie poprawne. Tym razem jednak milczał, czym naraził się na krytykę. Pojawiły się głosy, że skoro tak otwarcie mówi o sytuacji politycznej w USA, to niech teraz wypowie się na temat Chin.
– To była bardzo delikatna sytuacja. Ja, kiedy o czymś mówię, to mówię o rzeczach, w których czuję się kompetentny i jestem w nie zaangażowany. W tej sytuacji nie czułem, abym miał wystarczającą wiedzę – stwierdził LeBron.
Dodajmy też, że Morey swój wpis skasował i próbował się tłumaczyć w podobny sposób do LeBrona, czyli podkreślając, że nie ma na ten temat wystarczającej wiedzy.
Kolejnym problemem dla NBA są informacje, które pojawiły się nieoficjalnie. Podobno kilku graczy zapytało Silvera czy wobec Moreya zostaną wyciągnięte konsekwencje. Właściciel Rockets zadeklarował już wcześniej, że nie, ale powiedział też, że „Rockets nie są organizacją polityczną, a Morey nie przemawia w imieniu klubu„. Kilku koszykarzy powiedziało podobno Silverowi, że pewnie gdyby takie zamieszanie wywołał zawodnik, to na pewno spotkałyby go konsekwencje.
LeBron podczas spotkania z dziennikarzami stwierdził też, że chętnie wróci do Chin, bo był tam kilkanaście razy i zawsze był gorąco przyjmowany przez kibiców. – Głównym powodem, dla którego zawsze chciałem jechać do Chin, była koszykówka. To koszykówka łączy tylu różnych ludzi, na wiele różnych sposobów i w tak wielu różnych krajach. Po to właśnie jako Lakers i Nets polecieliśmy do Chin. Byliśmy tam, aby promować koszykówkę. Ja będę to robił nadal, ponieważ ten sport wiele dla mnie zrobił – dodał James.
Nie bądźmy naiwni. Konflikt Chin z NBA został specjalnie rozdmuchany przez władze Państwa Środka. Wszystko po to, aby uderzyć w Amerykanów, z którymi prowadzona jest obecnie wojna handlowa polegająca na wzajemnym nakładaniu na siebie kolejnych ceł.
NBA znalazła się w bardzo trudnej sytuacji. Dzięki Chinom zarabia setki milionów dolarów. Nie zdecydowała się więc tak od razu z tych pieniędzy zrezygnować i próbowała znaleźć rozwiązanie. Okazało się jednak, że spotkała ją ostra krytyka w USA, ponieważ w ocenie wielu osób za słabo broniła wolności słowa obywatela Stanów Zjednoczonych oraz jednocześnie przepraszała Chiny za słowa, które „mogły urazić”.
W takich sytuacjach trzeba pamiętać, że Chiny są państwem autorytarnym i działają według swoich zasad, także w biznesie.
Przez brak jednoznacznego stanowiska i po takich akcjach, NBA może stracić znacznie więcej, niż pieniądze z kontraktów z chińskimi firmami.
Warto być przyzwoitym. Szczególnie w tych momentach, kiedy życie mówi „sprawdzam”.
— Michal Pacuda (@Pacuda) October 10, 2019
Konflikt NBA z Chinami w PROBASKET LIVE
Dalszy ciąg konfliktu ligi z Chinami poruszyliśmy znów w naszym najnowszym programie, który w formie video możecie obejrzeć na YouTube lub odsłuchać dzięki SoundCloud, Spotify lub przez Podcasty Apple.
Od czasu 58:20 rozmawiamy o tej sytuacji i streszczamy jak to Donald Trump skrytykował Steve’a Kerra, a LeBron James właśnie głosu nie zabrał (PROBASKET LIVE jest emitowany NA ŻYWO w poniedziałki o godz. 21:00).
Podcastu PROBASKET możecie słuchać w czterech miejscach:
O czym rozmawiamy w najnowszym PROBASKET LIVE?
3:30 – Co sądzimy o wymianie D’Angelo Russella za Bradley Beala?
7:30 – Czy Kawhi Leonard odbierze LeBronowi Jamesowi tytuł „Króla Los Angeles”?
11:15 – Jakie znaczenie mają mecze przedsezonowe NBA?
13:30 – Zion Williamson jest gotowy do gry w NBA, ale czy jego organizm wytrzyma te obciążenia przy tak dużej wadze?
17:40 – Czy Lonzo Ball może zostać gwiazdą NBA?
21:57 – Czy debiutanci Tyler Herro i Rui Hachimura zaistnieją w NBA?
23:30 – Dla których zawodników NBA będzie to przełomowy sezon? (piątka Michała)
30:00 – Dla których zawodników NBA będzie to przełomowy sezon? (piątka Krzyśka)
39:00 – Bradley Beal, Kevin Love i Steven Adams – czy spodziewamy się ich transferów w najbliższym czasie?
41:10 – Co z Kylem Kuzmą? Czemu on nie znalazł się liście zawodników, którzy będą mieli „przełomowy sezon”?
44:10 – Które drużyny (nie z czołówki!) warto oglądać w tym sezonie NBA?
56:25 – Czy Lakers będą żałować wytransferowania Wagnera i Zubaca?
58:20 i dalszy ciąg od 59:50 – Dalszy ciąg afery międzynarodowej, czyli konfliktu NBA z Chinami. Donald Trump skrytykował Steve’a Kerra, LeBron James nie zabrał głosu, ale czy powinien?
58:35 – Pelicans nie wejdą do play-offów? Mogą, ale za kogo!?
1:09:10 – Jak to możliwe, że niektórzy zawodnicy NBA nagle się skurczyli, a inni urośli?
1:15:15 – Krótki poradnik i historie z życia wzięte na temat NBA League Passa.
Wersja AUDIO na SoundCloud: