Pojawił się jeszcze jeden scenariusz dla przyszłości LeBrona Jamesa. Wcześniej Charles Oakley wyraził swoje przekonanie o tym, że lider Los Angeles Lakers może opuścić zespół. Gdzie mógłby trafić? Może tam, gdzie po drafcie trafi jego syn – Bronny?
Tym razem na temat przyszłości LeBrona Jamesa głos zabrał Brian Windhorst z ESPN, który rzekomo ma dobre kontakty z zawodnikiem Los Angeles Lakers. Jego zdaniem – LBJ może zmienić barwy w zależności od tego, gdzie trafi jego syn. Bronny James jest jeszcze w szkole średniej, ale wiele wskazuje na to, że zgłosi się do draftu 2024 roku. Wszystko rzecz jasna zależy od tego, jakie będą dla niego prognozy.
Na ten moment mówi się o pierwszej rundzie draftu, ale w międzyczasie sporo może się dla Bronny’ego zmienić. Jeżeli LBJ byłby gotów na syna poczekać, to zapewne musiałby rozegrać w NBA jeszcze co najmniej trzy sezony, co oznacza, że byłby gotowy grać po 40-stce. Nie mamy pewności, czy ciało Jamesa wytrzyma takie obciążenie, biorąc pod uwagę, że w ostatnich latach coraz bardziej protestuje. Aktualnie James jest poza grą z powodu urazu lewego kolana.
– LeBron lubi LA i cieszy się, że tam dorastają jego dzieci – mówił Windhorst. – Poza tym wszystkie jego biznesy są zakorzenione w Los Angeles. Mimo to w bardzo jasny sposób mówił o tym, że chce zagrać ze swoim synem. Jeśli będzie miał taką możliwość, ale poza Los Angeles, to będzie gotów to rozważyć – dodał. Problem pojawi się wtedy, kiedy NBA uzna, że Bronny nie jest gotowy na profesjonalną koszykówkę już po pierwszym sezonie na uczelni.
To może skutecznie pokrzyżować plany Jamesa, bo nie wiemy, czy byłby gotów grać nawet w wieku 42, 43 lat. Wszystko zatem zależy od tak, jak rozwijał się będzie 17-letni Bronny. W bieżących rozgrywkach LBJ musiał wielokrotnie ciągnąć zespół na własnych barkach z uwagi na różnego rodzaju problemy, jakie spotkały Lakers po drodze. W 36 meczach notował na swoje konto 29,1 punktu, 7,7 zbiórki i 6,3 asysty.