Czasami bywa tak, że w niespodziewanych momentach rodzą się nieoczekiwani bohaterowie, po których w normalnych okolicznościach nikt by się nic wielkiego nie spodziewał. Nie inaczej jest w koszykówce, gdzie czasem jedna udana akcja może zadecydować o tym, czy dany zawodnik będzie dostawał więcej szans czy też zniknie w mroku przeciętności. Wygląda na to, że Los Angeles Lakers, ściągając pewnego niewybranego w drafcie zawodnika, mogli niespodziewanie trafić w dziesiątkę.



Do Los Angeles Lakers można mieć zastrzeżenia z wielu powodów. Przespany offseason. Wzbudzający kontrowersje wybór w drafcie Bronny’ego Jamesa. Zbytnie podporządkowanie wszystkiego, co dzieje się w organizacji LeBronowi Jamesowi. Czasem jednak nawet ślepej kurze trafi się ziarno. W czwartej kwarcie meczu, w którym Jeziorowcy pokonali Milwaukee Bucks wydarzyło się coś godnego uwagi. Gdy wydawało się, że drużyna jest na prostej drodze do trzeciej porażki w trwającym preseasonie, seria 20 zdobytych punktów z rzędu, która odmieniła losy spotkania, była tyleż niespodziewana co imponująca.

W centrum akcji znajdował się szerzej dotychczas nieznany nawet kibicom Lakers Quincy Olivari, który zrobił wiele, by stać się nowym ulubieńcem trybun. Debiutujący rozgrywający jak do tej pory znany był głównie z tego, że… podczas dnia dla mediów zrobił sobie selfie z LeBronem, co zaowocowało falą szydery w mediach społecznościowych, gdzie pytanie „Who is #41?” związane z jego numerem na koszulce stało się viralem. Rzecz jasna, sam zawodnik nie pozostawił tego bez odpowiedzi, chociaż przyjął całą sytuację na spokojnie.

Jeszcze lepiej jednak przedstawił się sympatykom basketu z Miasta Aniołów już na parkiecie. 23-latek w ostatniej kwarcie meczu z Bucks stał się motorem napędowym swojego zespołu, w ciągu dziewięciu minut zdobywając aż 11 punktów (w tym trzykrotnie trafiając zza łuku). Równie dobrze jednak prezentował się w defensywie, kryjąc przeciwników na całym boisku i wymuszając ich straty, co miało niebagatelny wpływ na powrót Jeziorowców z przysłowiowej dalekiej podróży.

Uważam, że to przede wszystkim Quincy całkowicie odmienił ten mecz. Dla mnie, co powiedziałem już chłopakom po zakończeniu spotkania, jest wzorem tego, czego oczekujemy od naszych zawodników, czyli naciskania rywali na całym boisku, zakłócania ich gry i skracania czasu na wykonanie akcji. Myślę, że w pełni zrealizował to, co powinien robić gracz na jego pozycji. Podobne wyzwanie rzucałem wcześniej wielu innym zawodnikom, którzy radzili sobie z nim lepiej lub gorzej, ale nie widziałem jeszcze tak doskonałej realizacji założeń jak w przypadku Quincy’ego – chwalił swojego podopiecznego po meczu trener JJ Redick.

Kiedy Olivari wszedł na plac gry, Lakers przegrywali 89-74 i sytuacja szybko się pogarszała. 23-latek od razu zaznaczył swoją obecność, zdobywając ofensywną zbiórkę, co dało drużynie szansę na dodatkowe punkty, a następnie od razu wywierał presję na całym boisku. Potem było już tylko lepiej. Jego zastrzyk świeżej energii miał widoczny wpływ na postawę zespołu, który odrobił straty i zdołał zwyciężyć.

– Jestem dumny z bycia zawodnikiem, który napędza zespół. Za każdym razem, gdy wchodzę na parkiet, chcę dawać jak najwięcej pozytywnej energii. Jeśli przez większość meczu siedziałem na ławce, to znaczy, że wchodząc z niej jestem wypoczęty i mogę robić swoje, czyli naciskać rywali na całym boisku i wnosić dobrą energię, by poderwać kolegów do walki. Naprawdę skupiłem się na tym, by dać trenerowi Redickowi jego pierwsze zwycięstwo, bo w poprzednich meczach byliśmy blisko, ale zawsze w końcówkach wynik nam uciekał. Dałem z siebie wszystko, żeby pomóc w odniesieniu wygranej – skromnie przyznał po meczu sam Olivari.

Skąd jednak w ogóle wziął się zawodnik, który jeszcze niedawno był obiektem drwin ze strony internautów, a teraz wyrasta na bohatera trwającego preseasonu? Wbrew pozorom, nie jest to do nowy członek rosteru, a przynajmniej nie do końca. Jak sam przyznał, Lakers jako jedyni zadzwonili do niego po pierwszej rundzie tegorocznego draftu (w którym nie został wybrany), co sprawiło, że z przyjemnością przyjął ofertę dołączenia do zespołu na Ligę Letnią.

Najwyraźniej zrobił na tyle dobre wrażenie, że wkrótce otrzymał propozycję umowy typu Exhibit 10. Wprawdzie taki kontrakt nic mu nie gwarantuje i najpewniej czekają go występy w G League w barwach South Bay Lakers, widać że młody rozgrywający już zrobił wrażenie na sztabie szkoleniowym pierwszej drużyny. Być może w jego osobie LAL znaleźli zawodnika, którego szukali od dawna, co najmniej od momentu pożegnania z Alexem Caruso.

– Bardzo poważnie podchodzi do gry. Jest graczem, któremu zależy na tym, by robić wszystko w odpowiedni sposób i realizować każdą wizję, jaką mu przedstawimy. Cieszę się, że jest z nami. Naprawdę. Jako sztab trenerski mamy o nim bardzo wysokie mniemanie – dodał trener Redick.

Czy to oznacza, że Quincy Olivari dostanie swoje szanse w NBA? Na pewno nie można tego wykluczyć, szczególnie jeśli zaliczy więcej takich występów, jak przeciwko Milwaukee. Niewykluczone, że wkrótce zarząd Lakers przedstawi mu propozycję innej, lepszej niż zwyczajne Exhibit 10 umowy, rzecz jasna o ile sam zawodnik nie osiądzie na laurach. Nie wydaje się jednak być typem zawodnika, któremu sodówka może uderzyć do głowy. To więcej niż pewne, że będzie walczył o swoje i zrobi wszystko, by wykorzystać swoją szansę. Tak jak w czwartkowy wieczór, gdy zyskał sobie nowe grono fanów. W tym samego LBJ’a.

Nie przegap najnowszych informacji ze świata NBA – obserwuj PROBASKET na Google News.


Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep adidas.pl
  • Albo sprawdź ofertę oficjalnego sklep Nike
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna




  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    0 komentarzy
    Inline Feedbacks
    View all comments