Nie ma chyba wątpliwości, że decyzja Los Angeles Lakers, aby odpuścić Alexa Caruso, jest jedną z ich bardziej nietrafionych w ostatnich latach. Caruso po czterech latach w Los Angeles odszedł w 2021 roku ze składu Lakers i przeniósł się do Chicago, podpisując 4-letni kontrakt z Bulls. Teraz jednak coraz głośniej jest o powrocie obrońcy do Miasta Aniołów.
Trzy zwycięstwa i cztery porażki to raczej mało obiecujący start sezonu w wykonaniu Los Angeles Lakers. Kalifornijska drużyna z pewnością rozpoczęła rozgrywki lepiej niż przed rokiem, ale to wciąż nie jest to, czego oczekiwali kibice, tym bardziej po tym, jak Lakers awansowali aż do finałów konferencji w fazie play-off ubiegłego sezonu. Jednym z powodów tej przeciętnej na razie postawy LAL jest mocno średnia defensywa. Podopieczni trenera Darvina Hama zajmują 16. miejsce w NBA pod względem efektywności obrony.
Miejsce w środku stawki nie jest tragedią, ale Lakers daleko do bycia takim monolitem, jak choćby w mistrzowskim sezonie 2019-20, kiedy to mieli jeden z topowych bloków defensywnych w całej lidze. Kto mógłby to więc odmienić? Ważny członek właśnie tamtej mistrzowskiej ekipy, czyli Alex Caruso, który spędził w Los Angeles cztery lata, zanim w 2021 roku przeniósł się do Chicago Bulls, kiedy to Lakers zdecydowali się nie oferować mu lepszego kontraktu niż 4-letnia propozycja Byków o wartości 37 milionów dolarów.
— Mówi się, że Lakers żałowali, że dali mu odejść w zasadzie od razu po tym, gdy to się stało. Wiedzieli, że to był błąd. Nie jest teraz tym samym graczem, co wtedy, ale Lakers martwią się, że nie mają odpowiedniego zacięcia. On mógłby pomóc to zmienić — stwierdził anonimowo jeden z działaczy klubu z konferencji wschodniej w rozmowie z Seanem Deveneyem.
Caruso zalicza solidny początek sezonu w barwach Bulls, notując średnio 6,4 punktu, 3,9 zbiórki, 2,5 asysty oraz 1,4 przechwytu na mecz w niecałe 23 minuty gry. Nie są to spektakularne liczby, ale w przypadku 29-letniego zawodnika nigdy nie chodziło o cyferki, a o wpływ na grę. Caruso to przede wszystkim świetny defensor, a jego energia zawsze wpływa bardzo pozytywnie na zespół. Nic więc dziwnego, że jest dziś jednym z bardziej cenionych „zadaniowców” w lidze.
W ubiegłym sezonie Bulls mieli oczekiwać za niego dwa wybory w pierwszej rundzie draftu. To sporo i dla Lakers taka cena byłaby prawdopodobnie zbyt duża. Co więcej, jeśli władze Chicago rzeczywiście zdecydują się oddać 29-latka, to Lakers z pewnością będą mieli sporo konkurentów.
— Pół ligi nawet jutro miałoby przygotowaną ofertę. Wiele zespół monitoruje sytuację w Chicago i Caruso wzbudza najprawdopodobniej największe zainteresowanie. Jedyna kwestia jest taka, kiedy Bulls będą gotowi na zmiany — dodał działacz.
Ekipa z Chicago po słabym starcie rozgrywek próbuje stanąć na nogi, ale jak do tej pory wygrała tylko trzy z ośmiu rozegranych spotkań. Jeśli taki trend się utrzyma, to władze klubu mogą zdecydować się na przebudowę zespołu i transfery ważnych postaci drużyny. W takim wypadku kandydatami do zmiany otoczenia byliby m.in. Zach LaVine czy DeMar DeRozan, natomiast nie ma wątpliwości, że także Caruso byłby bardzo rozchwytywany na rynku transferowym, gdyż wiele klubów z górnej półki na pewno chciałoby mieć takiego zawodnika u siebie.