To niemal pewne, że Los Angeles Lakers postarają się tego lata o wzmocnienie strefy podkoszowej, szczególnie po nieudanym transferze po Marka Williamsa. Tamta wymiana upadła, gdy okazało się, że środkowy – sprowadzany z myślą o łapaniu lobów od Luki Doncicia – nie przeszedł testów medycznych. Teraz kalifornijska ekipa może spróbować innych opcji.
Kto wie, jak potoczyłby się sezon Los Angeles Lakers, gdyby wymiana po Marka Williamsa z Charlotte Hornets jednak doszła do skutku. Ostatecznie klub z Miasta Aniołów wycofał się z transferu, gdy sprawdził środkowego pod kątem medycznym. Lakers mieli sporo zastrzeżeń i postanowili, że wymianę odwołają. Sęk w tym, że było to już po zamknięciu okienka, tak więc nie mieli już możliwości wykonać innego transferu.
W związku z tym można z dużą pewnością założyć, że spróbują ponownie wypełnić lukę podkoszową tego lata. Na liście celów transferowych, którą mieli swego czasu zaprezentować przed Luką Donciciem, jest kilka innych nazwisk. Wśród nich znajduje się także Onyeka Okongwu, o czym donosi Dave McMenamin.
– Nie jestem w stanie wymienić wszystkich nazwisk z tej listy, ale wiem, że w okolicach końcówki okresu transferów Lakers wykonali telefon do Hawks w sprawie Okongwu – przekazał dziennikarz ESPN w podcaście „Straight Fire” z Jasonem McIntrye’em.
24-letni środkowy ma za sobą życiowy sezon w barwach Atlanta Hawks. W swoich piątych rozgrywkach na parkietach NBA notował średnio najlepsze w karierze 13,4 punktu oraz 8,9 zbiórki na mecz w 74 występach (40 w pierwszej piątce).
Przez trzy kolejne sezony zarobi 48 mln dol., a transfer do Lakers byłby dla niego powrotem w rodzinne strony. Nie wiadomo jednak, czy Hawks będą chcieli go oddać. Wiele wskazuje na to, że nie przedłużą tego lata kontraktu z 31-letnim Clintem Capelą, bo wolą mocniej stawiać właśnie na Okongwu, którego wybrali z „szóstką” w drafcie w 2020 roku.
Wspieraj PROBASKET
