Zarówno w zarządzie, jak i w rotacji Los Angeles Lakers zdają sobie sprawę, że nie będą w stanie zbyt wiele zrobić dopóki ogromna gaża Kobego Bryanta nie zejdzie z salary-cap zespołu.
Za bieżące rozgrywki Kobe Braynt otrzyma 25 milionów dolarów. Przed sezonem 2014/2015 gracz podpisał z Los Angeles Lakers 2-letnią umowę, która już wtedy była traktowana jak jego ostatnia. Kobe potwierdził to po rozpoczęciu bieżących rozgrywek. Nastał więc czas oczekiwania na to co po wielkim KB. Lakers mimo wszystko poczekają ze zmianami i nie będą przyspieszać procesu.
– Nie jesteśmy w stanie zrobić ruchu dopóki Kobe jest w drużynie – tłumaczyłMitch Kupchak w ostatniej rozmowie z Los Angeles Times. – Trochę mnie to boli, bo spędziłem z Kobem ostatnie 20 lat. Teraz mamy sezon, który jest poświęcony jego pożegnalnemu tournee. Wiemy, jak będzie wyglądać nasze salary-cap, gdy odejdzie – dodaje.
W off-season 2016 Jeziorowcy będą mieli około 26 milionów dolarów w salary-cap. Jeśli wykonają kilka dodatkowych ruchów, mogą zrobić jeszcze więcej miejsca. To oznacza, że staną się jedną z najaktywniejszych drużyn na rynku wolnych agentów. Mitch Kupchak dostanie narzędzia, z jakich nie korzystał od wielu lat z uwagi na ciągle upchaną listę płac drużyny.
Konieczne jest znalezienie balansu pomiędzy tym, co zespół posiada już teraz, a tym co Kupchak chce robić dalej. – W przekroju ostatnich dwóch lat ściągnęliśmy pięciu młodych dobrze zapowiadających się graczy – mówi generalny menadżer drużyny. – Jesteśmy w znacznie lepszym położeniu niż rok temu, gdy nie mieliśmy jeszcze tego trzonu – kontynuuje.
W międzyczasie LAL mają do podjęcia decyzje w sprawie trzech graczy, którzy grają na niegwarantowanych kontraktach – Metta World Peace, Marcelo Huertas i Tarik Black. Żaden z tych zawodników nie ma pewnej pozycji w rotacji, więc ich przyszłość stoi pod znakiem zapytania. W Los Angeles nastały ciekawe czasy.