To był jeden z tych momentów, w których zastanawiasz się, czy sezon twojej drużyny właśnie nie dobiegł końca. W meczu przeciwko Portland Trail Blazers, Kyrie Irving doznał urazu, który zmusił go do opuszczenia parkietu. Pierwsze sygnały były bardzo niepokojące. Na szczęście skończyło się na strachu, bowiem kontuzja zabierze zawodnikowi najwyżej kilka meczów.
Cała sytuacja miała miejsce pod koniec drugiej kwarty, gdy Kyrie Irving zaatakował agresywnie kosz. Próbując wykończyć akcję rzutem, wpadł w rywala i wylądował na parkiecie. W tym momencie przeleciał nad jego głową Dwight Powell, który chciał dobić piłkę do kosza. Kolega z impetem spadł na nogę Irvinga. Ten po wszystkim rzucił jeszcze dwa rzuty wolne, ale nie był w stanie kontynuować gry.
Pojawiła się plotka, jakoby Irving opuszczał areną na wózku, ale szybko została zdementowana. Mimo wszystko powstały spore obawy o zdrowie jednego z najlepszych zawodników w rotacji trenera Jasona Kidda. Zespół i kibice ze zniecierpliwieniem czekali na wyniki prześwietlenia. Te uwolniły nas od strachu, bowiem u Irvinga doszło wyłącznie do stłuczenia pięty. Rzekomo odczuwa w niej lekki dyskomfort od początku sezonu.
Taka diagnoza oznacza, że zawodnik nie powinien opuścić wielu spotkań swojego zespołu. Mavericks w oficjalnym komunikacie nie poinformowali, kiedy możemy się spodziewać powrotu koszykarza. Prawdopodobnie opuści kilka kolejnych meczów, po których wróci do intensywnych treningów, próbując przetestować kontuzjowaną piętę. Na tej podstawie sztab szkoleniowy będzie decydował o jego gotowości do gry.
Doświadczony rozgrywający od początku sezonu jest bardzo ważnym elementem w składzie Dallas Mavericks. Zespół chce się włączyć do walki z czołówką Konferencji Zachodniej, dlatego potrzebuje, by Kyrie prezentował solidną i regularną formę. W 17 meczach bieżących rozgrywek Irving notował na swoje konto średnio 23 punkty, 5,2 asyst i 3,9 zbiórki, trafiając 47,1% z gry oraz 38,4% za trzy.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET