Kilku zawodników NBA słynie z tego, że choć są naturalnie leworęczni, to na parkietach NBA korzystają przede wszystkim z prawej, szczególnie przy rzutach. Do tej kategorii należą m.in. LeBron James czy Russell Westbrook. Jak się okazuje, mańkutem jest również Kyrie Irving, który przyznał, że w dzieciństwie zmuszany był do tego, by nie używać lewej ręki do podstawowych czynności.
Kyrie Irving zabłysnął dzięki swojej szybkości, opanowania i kontroli nad piłką, szczególnie podczas dryblingu. Czy wiedzieliście jednak, że kluczem do jego umiejętności może być jego nietypowy sposób wychowania? W jednym z wywiadów 30-letni rozgrywający przyznaje, że z natury jest leworęczny, ale w dzieciństwie zmuszano go, by korzystał z prawej ręki.
– Szkoła katolicka nie pozwoliła mi być leworęcznym… Zdecydowanie [byłem leworęczny]. Dostawałem po dłoniach, kiedy pisałem lewą ręką. To była stara szkoła, rok ’96 – wspomina Kyrie.
Nie ulega wątpliwości, że pomimo zmiany faworyzowanej dłoni, Kyrie Irving zdołał osiągnąć status jednego z najlepszych dryblerów na parkietach NBA, któremu doskonała kontrola piłki nie jest obca. To w gruncie rzeczy mogło przyczynić się do tego, że 30-latek z piłką w lewej ręce potrafi na boisku zaprezentować piekielnie skuteczne ruchy, a rywale mogą mieć większe problemy z przewidzeniem jego kolejnego ataku. Jak sam przyznaje, zmiany tej w ogóle nie odczuwa.
– Czuję się z tym naturalnie. Według mnie obie strony mojego mózgu są [przez to] odblokowane – dodał dopytany zawodnik.
Trudno było uniknąć w to lato kolejnych doniesień i mniej istotnych informacji na temat Kyrie’ego Irvinga. Rozgrywający wywołał wokół siebie sporo zamieszania. Najpierw, w związku z odmową przyjęcia szczepionki, nie mógł występować w części spotkań (będąc w międzyczasie odsuniętym od zespołu), następnie nie zdołał wraz z Kevinem Durantem poprowadzić Brooklyn Nets do drugiej rundy play-offs, po czym jego przyszłość stanęła pod znakiem zapytania, choć ostatecznie zdecydował się na wykorzystane opcji zawodnika zawartej w swoim kontrakcie.
W poprzednich rozgrywkach przez wszystkie zawirowania Irving rozegrał jedynie 29 spotkań, w których zdobywał średnio 27,4 punktu, 4,4 zbiórki, 5,8 asysty oraz 1,4 przechwytu na mecz. W tym sezonie pierwszą okazję do zaprezentowania swoich umiejętności będzie miał w nocy z 19 na 20 października czasu polskiego, kiedy to Nets zainaugurują zmagania starciem z New Orleans Pelicans.