Kyle Lowry miał tego lata kilka opcji, które mógł poważnie rozważyć. Dallas Mavericks chcieli go sprowadzić, aby odciążyć nieco Lukę Doncicia od gry na piłce. New Orleans Pelicans byli na tyle zdesperowani, że zaproponowali zdecydowanie więcej pieniędzy niż pozostali. Lowry jednak niemal natychmiast wybrał Miami Heat i był to ruch, który przewidywało większość obserwatorów.
NBA jeszcze podobno sprawdza, czy cała wymiana odbywał się zgodnie z zachowaniem wszystkich przepisów stworzonych przez władze ligi. Mało kto jednak wyobraża sobie, aby Kyle Lowry nie zagrał w Heat w następnym sezonie. Rozgrywający wyjaśnił swoją decyzję o przeniesieniu talentów na South Beach w podcaście prowadzonym przez CJ-a McColluma z Portland Trail Blazers.
– Dla mnie liczy się już tylko mistrzostwo. Idę do Miami, bo czuję, że oni też do tego dążą. Mam tam swojego bliskiego przyjaciela w osobie Jimmy’ego Butlera i po prostu wiem, że oni też chcą wygrać mistrzostwo. Chodzi o wygrywanie pierścieni. Jeśli nie grasz po to, aby wygrać mistrzostwo, to o co właściwie grasz? Jedyne o czym myślałem, to znalezienie miejsca, gdzie mógłbym stać się mistrzem NBA – przyznał Lowry.
Heat będą jednym z faworytów do wygrania tytułu. Oprócz Lowryego, który ma doświadczenie w wygrywaniu mistrzostwa, podpisali także kontrakty z Markieffem Morrisem i PJ-em Tuckerem. Nowe umowy z klubem podpisali Butler i Duncan Robinson. Do tego też zatrzymali u siebie Victora Oladipo na minimalnym kontrakcie. Nie można także zapomnieć o Bamie Adebayo. Heat mogą być realnym zagrożeniem dla Milwaukee Bucks i Brooklyn Nets.
Decyzję Lowryemu mogła też ułatwić ogólna aura, która panuje na Florydzie. Ciepło, dobre jedzenie i przyjaciel Jimmy. Dodać do tego należy jeszcze przyjazne kwestie podatkowe. Można znaleźć kilka gorszych miejsc do grania w koszykówkę.