Delikatnie rzecz ujmując, poprzedni sezon nie był zbyt udany w wykonaniu Detroit Pistons. Słaby bilans 14-68 spowodował, że z posadą pożegnał się szkoleniowiec Monty Williams, którego zastąpił J.B. Bickerstaff. Jak się okazuje, były trener między innymi Cleveland Cavaliers od początku wziął się do pracy, nie koncentrując się tylko na poprawie jakości gry drużyny, ale także na niektórych aspektach życia codziennego swoich podopiecznych.
Jak donoszą dziennikarze New York Times, by wprowadzić Detroit Pistons z powrotem na zwycięską ścieżkę, J.B. Bickerstaff wprowadził kilka nietypowych – by nie rzec kuriozalnych – zasad. Z pewnością nie może dziwić, że chciał ustawić na swoją modłę zespół, który w zeszłym sezonie wygrał zaledwie 14 meczów i ustanowił rekord ligi pod względem liczby kolejnych porażek z rzędu (28). Pytanie tylko jak ma w tym pomóc zmiana treningowego i rozgrzewkowego dress code’u, której główna zasada brzmi: brak kapturów.
– To po prostu ostatni ślad tej starej szkoły. Dorastając z moim ojcem (również byłym trenerem NBA, Berniem Bickerstaffem – przyp. aut.), nie masz prawa nosić niczego na głowie podczas meczu. Nie zakładasz też żadnej biżuterii. Trenujesz tak, jak grasz – wyjaśnił swój punkt widzenia 45-letni szkoleniowiec.
Według doniesień obserwatorów, którzy śledzili ostatni trening popularnych Tłoków, niektórzy zawodnicy nosili bluzy z kapturem, ale same kaptury mieli opuszczone na ramiona. To ewidentnie pokazuje, że koszykarze nie mają nic przeciwko wprowadzonym zmianom i zamierzają je respektować, całkowicie akceptując wprowadzoną przez nowego trenera nową kulturę drużyny, o czym wypowiedział się choćby jeden z kluczowych graczy Pistons, Cade Cunningham.
– W klasach szkolnych podczas lekcji i nie tylko nauczyciele też często każą uczniom zdjąć kaptur. Moim zdaniem to jest to samo. Chodzi po prostu o to, by być w pełni profesjonalnym i gotowym do gry – powiedział 23-latek.
Nie jest tajemnicą, że tuż po dołączeniu do Detroit Bickerstaffa i Trajana Langdona jednym z pierwszych ruchów było podpisanie z Cunninghamem nowej, pięcioletniej umowy o wartości 224 mln dol. Chociaż młody rozgrywający jeszcze nie dorósł do oczekiwań, jakie niesie ze sobą miano draftowej „jedynki”, a od jego przyjścia Pistons przegrali aż 192 mecze (kolejny rekord ligi), w organizacji nie ukrywają ciągłej wiary w swojego zawodnika. Sam zainteresowany również pozostaje silnie zaangażowany we wszelką działalność zespołu, więc trudno się spodziewać, by miał stanąć przeciwko trenerowi, zamiast mu po prostu zaufać.
Tym bardziej, że J.B. wie, jak wyciągnąć drużynę z dna, co pokazał jeszcze pracując w Cleveland Cavaliers. To właśnie oni nosili umowne miano najgorszych w NBA, gdy Bickerstaff do nich dołączył. Początki jeszcze były ciężkie. W pierwszym pełnym sezonie pod wodzą nowego trenera koszykarze z Ohio wygrali zaledwie 22 mecze, by już w drugim podwoić ten wynik, a w kolejnych odnieść kolejno 51 oraz 48 zwycięstw i awansować do fazy play-off.
Wydaje się, że czegoś podobnego oczekują w Detroit. Biorąc pod uwagę jego styl i poprawę wyników, przynajmniej na papierze 45-latek wydaje się właściwą osobą na właściwym miejscu. Trener zdaje sobie jednak sprawę, że jego nowi podopieczni nie chcą słuchać historii o przeszłości i odbudowie innych graczy, a zamiast tego wolą wiedzieć, co można zrobić by oni sami mogli pomóc drużynie. I tu wracamy do kuriozalnej na pierwszy rzut oka zasady o braku noszenia kapturów, która w zamierzeniu ma służyć za początek ustanawiania nowych standardów profesjonalizmu, dyscypliny i kondycji, co z kolei powinno zwiększyć pewność siebie poszczególnych zawodników i zaowocować poprawą wyników.
Jakkolwiek by na to nie patrzeć, jeśli ten plan wypali, tym lepiej dla drużyny. Pistons z pewnością mają większy potencjał, niż to pokazywali w ostatnich sezonach. Na razie wszyscy w drużynie wydają się akceptować zmiany i być zachwyceni chemią, która się tworzy. Wszystko jednak wyjdzie w przysłowiowym praniu, gdy rozpocznie się sezon regularny. Wówczas przekonamy się, czy w tym szaleństwie jest metoda i czy Bickerstaff okaże się wizjonerem czy szarlatanem.
Nie przegap najnowszych informacji ze świata NBA – obserwuj PROBASKET na Google News.