Po niespełna pięciu latach w Milwaukee zakończyła się era Mike’a Budenholzera. Po rozczarowującym odpadnięciu z postseason klub zdecydował się na zmianę i już rozpoczął poszukiwania nowego szkoleniowca. Najbardziej donośnie w grze o stanowisko wymienia się pięć nazwisk.
Po przedwczesnym zakończeniu sezonu przez Bucks zwolnienie Budenholzera wisiało w powietrzu. Mimo że ekipa z Milwaukee dzięki 58 zwycięstwom była najlepszą drużyną sezonu zasadniczego, pierwsze mecze play-offów pokazały, że w drużynie pewien schemat się już wyczerpał. Klubowemu zarządowi miał nie podobać się sposób prowadzenia zespołu przez trenera i podejmowane przez niego decyzje kadrowe, w tym ta najgłośniejsza – praktycznie całkowita rezygnacja z usług Jae Crowdera, za którego kilka tygodni wcześniej Bucks oddali pięć drugorundowych picków George’a Hilla, Serge’a Ibakę oraz Jordana Nworę.
Mimo zdobycia pod skrzydłami trenera dwa sezonu temu mistrzostwa NBA, Bucks bezceremonialnie i wyjątkowo szybko zdecydowali się z nim pożegnać. Kilka godzin po rozwiązaniu umowy rozpoczęli poszukiwania kolejnego szkoleniowca. Wiele wskazuje na to, że w grze o fotel w Milwaukee pozostaje pięć nazwisk.
Charles Lee
Pierwszego kandydata nie trzeba daleko szukać. Lee uważany jest obecnie za jednego z najlepszych asystentów w NBA i prędzej, czy później obejmie jedną z drużyn najlepszej lig świata. 38-latek znajdować ma się także wśród trzech kandydatów, którzy pozostali w grze o stanowisko trenera Detroit Pistons. Ktokolwiek będzie starał się o posadę w Bucks, aby ją otrzymać, będzie musiał otrzymać aprobatę od Giannisa Antetokounmpo. Giannisa, który jest zawodnikiem specyficznym do prowadzenia pod kątem rozpisania pod niego gry zespołu. Pracując wraz z Budenholerem od 2014 roku Lee doskonale zna sprawdzającą się w poprzednich latach technikę prowadzenia drużyny i obowiązujące taktyczne schematy.
Idealny kandydat dla odświeżenia gry drużyny, lecz nie do przebudowy. Tego właśnie oczekują Bucks.
Nick Nurse
Na papierze kandydat numer jeden. Doświadczenie mistrzowskie – jest. Umiejętność dostosowania gry drużyny pod największą jej gwiazdę – jest. Niekonwencjonalna etyka pracy i świeżość wprowadzana do zespołu – jest. Umiejętność wprowadzania potrzebnych, nawet radykalnych, korekt – jest.
Przygoda z Toronto Raptors pokazała jednak, że z Nurse nie jest najlepszym szkoleniowcem na długoterminową współpracę. Istotnym jest jednak, że potrafi przekonać do siebie drużynę, co w pierwszych latach może skutkować wielkimi rezultatami.
Frank Vogel
Trener, u którego najpierw liczy się defensywa. Defensywa, której Milwaukee kilka dni temu zabrakło. Vogel wie, jak pracować z zawodnikami pokroju gwiazdorskiego i potrafi dostosować swoje podejście do potrzeb drużyny.
Przez Lakers zwolniony został z powodu nieudanego eksperymentu z Russellem Westbrookiem i spowodowane przez niego problemy w szatni. To może być właśnie najważniejszy problem Vogela – uległość i brak umiejętności podporządkowania sobie zawodników z mocnymi charakterami.
Kenny Atkinson
Podobnie, jak w przypadku Charlesa Lee, nie jest to trener, który przeprowadzi w drużynie rewolucję. Kilka lat pod skrzydłami Budenholzera w Atlancie oraz ostatnie sezony na ławce Golden State Warriors sprawiły, że Atkinson stał się szkoleniowcem mocno wszechstronnym. Udana przygoda w Brooklyn Nets pokazała także, że trener potrafi zaprowadzić w klubie własne porządki i wykorzystać kadrowy potencjał.
Mike D’Antoni
Byłyby to dość radykalny wybór po stronie Bucks. D’Antoni stawia na spacing a konkretnie na tzw. pace and space, który mógłby ułatwić grę Giannisowi. Z drugiej jednak strony szkoleniowiec nie potrafi dostosować się do kadrowego potencjału drużyny i aby iść drogą Mike’a klub musiałby dostosować swój roster do jego wymagań. Zapewniłoby to dużo świeżości, jednak także i diametralną zmianę stylu gry.