Wchodził do NBA jako utalentowany strzelec. Od początku miał jednak problem z dyscypliną. Miewał przebłyski wielkiego talentu, ale nie był w stanie go odpowiednio wykorzystać. Teraz poważnie zastanawia się nad definitywnym zakończeniem gry w NBA.
W poprzednim sezonie wywołał ogromne zamieszenie z powodu konsumpcji nietypowych żelek, w których było THC, co spowodowało, że miał problemy zdrowotne. Po raz kolejny Dion Waiters pokazał swoją niedojrzałą stronę. Choć był z Los Angeles Lakers w bańce i koniec końców zdobył z drużyną mistrzostwo NBA, to nic nie toczyło się dla niego tak, jakby sobie tego życzył. Trener Frank Vogel miał ogromny problem z tym, by mu zaufać.
Po zakończeniu rozgrywek Waiters trafił na rynek wolnych agentów. Do tej pory nie znalazł nowego pracodawcy, a podczas ostatniego live-czata na Instagramie otwarcie przyznał, że zastanawiał się nad zakończeniem swojej przygody w NBA. To nie jest równoznaczne z końcem grania w koszykówkę, bo można przypuszczać, że Waiters bez większego problemu znalazłby sobie zatrudnienie w Chinach, gdzie kończy wielu zawodników z bogatym CV.
– Dla mnie NBA to sama polityka. Pod względem gry wiemy jak to wygląda. Ja po prostu mam dość tej polityki – przyznaje Waiters, jakby jego obecna sytuacja wcale nie wynikała z różnych incydentów. – Na pewno nie pozwolę sobie na to samo, wcześniej przejdę na emeryturę – dodaje tajemniczo. O co dokładnie Waitersowi chodzi? Przez lata był mistrzem wymówek i zazwyczaj nie dostrzegał problemu wyłącznie w sobie. Generalni menadżerowie NBA zdążyli go z tej strony poznać.
Od sezonu 2015/2016 zagrał łącznie 46 meczów. Obijał się od różnych drużyn i nigdzie nie był w stanie zagrzać miejsca na dłużej. Po drodze miał problemy zdrowotne, które całkowicie wybiły go z rytmu. Niedawno skończył 29 lat, więc teoretycznie powinien być w najlepszym momencie swojej kariery. Zapewne poczeka jeszcze chwilę na ewentualną szansę z NBA, ale jeśli jej nie otrzyma, wyjazd do Europy lub Chin może być jedynym sensownym rozwiązaniem.