Nie jest tajemnicą, że wśród obecnych zawodników NBA „królem” jest LeBron James. Abstrahując od niekończącej się dyskusji dotyczącej wyboru najlepszego koszykarza w dziejach, grająca obecnie w Los Angeles Lakers legenda nosi taki przydomek już od czasów liceum, gdy media zaczęły bardzo wcześnie nazywać go „następnym wielkim” tudzież „wybrańcem”. Przydomek King James również bardzo szybko się przyjął, a 40-letni już skrzydłowy przez przeszło dwie dekady pokazywał swoją dominację w lidze. Tyle tylko, że są aspekty, w których nawet on musi uznać wyższość kogoś innego, niekoniecznie oczywistego.



Jonas Valanciunas to nazwisko, którego raczej próżno szukać na pierwszych stronach gazet – no może z wyjątkiem tych litewskich. Doświadczony środkowy jest uosobieniem solidności i wprawdzie chyba nie zrobił kariery na miarę kogoś wybranego z piątym numerem w drafcie, ale potrafił utrzymać się w NBA przez ponad dekadę. 32-latek, obecnie reprezentujący barwy Sacramento Kings, rozgrywa już swój dwunasty sezon w najlepszej lidze świata.

Przez lata litewski podkoszowy bronił barw Toronto Raptors, Memphis Grizzlies, New Orleans Pelicans i Washington Wizards, a obecnie jest jednym z podopiecznych Douga Christiego w Kalifornii. Może nie zawsze był zawodnikiem wyjściowej piątki, ale poziomu raczej nigdy nie zaniżał, o czym świadczy fakt, że swego czasu miał być numerem jeden na liście życzeń Los Angeles Lakers, nawet jeśli z transferu do Miasta Aniołów ostatecznie nic nie wyszło.

Tymczasem z dala od wszechobecnego rozgłosu ligowy weteran zapisał na swoje konto nieoczywiste osiągnięcie, stając się nieoficjalnym królem turnieju play-in. Valanciunas, obecnie całkiem a propos grający w barwach Kings, wkrótce wystąpi w nim po raz kolejny po tym, jak jego drużyna w tym tygodniu zapewniła sobie miejsce w rozgrywkach. Gdy 32-latek z Uciany wyjdzie na parkiet w meczu przeciwko Dallas Mavericks, przedłuży swoją passę jako jedyny zawodnik w historii ligi, który zagrał w każdym turnieju play-in od momentu jego powstania.

Wbrew pozorom, nie było to łatwe do zrealizowania. Stała obecność Jonasa w tych rozgrywkach oznacza, że drużyny, w których występował na przestrzeni ostatnich kilku sezonach, były zwyczajnie do bólu przeciętne – za dobre, żeby tankować, ale też zbyt słabe, by realnie powalczyć o coś więcej. Nawet więc jeśli samo osiągnięcie jest interesujące, trudno nazwać je powodem do dumy.

Trzeba jednak oddać królowi co królewskie – litewski podkoszowy błysnął w pierwszym w historii meczu rozgrywanym w ramach turnieju play-in. W skróconym z powodu pandemii sezonie 2019-20 Grizzlies, których był podstawowym środkowym przegrali 126:122 z Portland Trail Blazers, jednak nasz bohater zaliczył iście imponujący występ, zapisując na swoje konto 22 punkty i 17 zbiórek.

Po dwóch występach w play-in w trykocie Miśków, przez kolejne trzy sezony Valanciunas pokazywał się w turnieju jako zawodnik pierwszej piątki Pelicans. Ogółem we wszystkich ośmiu dotychczasowych występach w tych rozgrywkach zanotował łącznie 123 punkty i 87 zbiórek, co również jest rekordem NBA. W tym sezonie, który rozpoczął w barwach słabiutkich Wizards, jego passa była zagrożona, jednak transfer do Sacramento pozwolił mu ją przedłużyć przynajmniej o kolejny rok. A może i na tym się nie skończy?

Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!


Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep adidas.pl
  • Albo sprawdź ofertę oficjalnego sklep Nike
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna

  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    1 Komentarz
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments