Jontay Porter to zawodnik, który przegrał swoją karierę. Z powodu błędnych decyzji, jakie podjął w ciągu ostatnich kilku miesięcy, dostał wilczy bilet od NBA, a trudno przypuszczać, żeby jakakolwiek inna poważna drużyna zdecydowała się dać mu szansę. Tym bardziej, że to jeszcze nie koniec jego problemów, a wręcz dopiero początek.
Jontay Porter już nigdy nie zagra w NBA. Jak pisaliśmy jakiś czas temu na przykład w tym miejscu, młodszy brat Michaela Portera Jr’a z Denver Nuggets został dożywotnio zawieszony przez władze ligi za skandal związany z obstawianiem meczów, którego częścią stał się na początku tego roku. Z tego tytułu były podkoszowy Toronto Raptors obecnie ma na głowie znacznie poważniejsze problemy niż gra w koszykówkę.
W marcu Porter wzbudził zainteresowanie bukmacherów sportowych zaalarmowanych podejrzanymi wzorcami zakładów dotyczących meczów, w których 24-latek wcześniej kończył grę, powołując się na chorobę lub kontuzję. Oficjalne dochodzenie, w którym uczestniczyło także NBA wykazało, że przed obserwowanymi spotkaniami Porter dawał cynk odpowiednim osobom, które dzięki temu wiedziały co i jak obstawić, by wygrać. Zgromadzono dość dowodów, by w kwietniu liga podjęła decyzję o nieodwracalnym wykluczeniu Jontaya ze swoich struktur, ale to był dopiero początek.
W zeszłym tygodniu prokuratura poinformowała, że byłemu koszykarzowi postawiono zarzuty dokonania oszustwa elektronicznego w związku z procederem, którego się dopuścił. W środę rano Porter oficjalnie przyznał się do winy. Potwierdził, że, chcąc spłacić własne długi hazardowe, uczestniczył w nielegalnym procesie ustawiania zakładów bukmacherskich. Dzięki jego „poświęceniu” wspólnicy mogli solidnie się obłowić. – Wiem, że to, co zrobiłem, było złe i niezgodne z prawem i bardzo mi przykro – stwierdził, kierując te słowa do prowadzącego proces sędziego federalnego z Brooklynu, Jamesa R. Cho.
Jak wyznał w zeszłym miesiącu na łamach Associated Press prawnik Portera, Jeff Jensen, jego klient zaczął uczęszczać na terapię związaną z uzależnieniem od hazardu. – Jontay to dobry młody człowiek obdarzony silną wiarą, która pomoże mu przez to przejść. Uzależnienie od hazardu sprawiło, że znalazł się w sytuacji, która go przerosła. Jest w trakcie leczenia i w pełni współpracuje z organami ścigania – zapewnił.
Jaki los czeka teraz Portera po przyznaniu się do winy? Wszystko wskazuje na to, że nie uda mu się uniknąć odsiadki. O ile nic się nie zmieni, byłemu koszykarzowi grozi od trzech i pół roku do czterech lat w więzieniu federalnym, nie licząc grzywien i odszkodowań, które może być zmuszony zapłacić. Jednakże wyrok ten może zostać złagodzony ze względu na współpracę 24-latka z władzami. To w dużej mierze dzięki jego zeznaniom aresztowano już cztery osoby, które współuczestniczyły w rzeczonym procederze, czerpiąc finansowe korzyści z przekazanych informacji.
Obecnie jednak Jontay został zwolniony do domu po wpłaceniu kaucji w wysokości 250 tys. dol. Musi oczekiwać na ogłoszenie wyroku, które ma nastąpić dopiero 19 grudnia bieżącego roku. Trudno jednak przypuszczać, by do tego czasu wznowił swoją karierę sportową, nawet na szczeblu amatorskim.
PROBASKET na WhatsAppie
Czy wiesz, że PROBASKET ma kanał na WhatsAppie? Chcielibyśmy go rozwijać, ale nie uda nam się to bez Waszej pomocy!
Kanały na WhatsAppie to nowa forma komunikacji. Można powiedzieć, że jednokierunkowa, dlatego, że nie ma możliwości ich komentowania. Jedni powiedzą, że to bez sensu, a dla drugich może to się okazać bardzo ciekawe rozwiązanie, gdzie nie będą rozpraszać ich opinie innych osób.
Dla nas ważne jest też to, że chcielibyśmy przekroczyć granicę 1000 obserwujących. Wtedy WhatsApp sam zacznie nas promować w wyszukiwaniach. Więc jeśli tylko korzystasz z WhatsAppa i lubisz czytać PROBASKET, to prosimy o zaobserwowanie naszego kanału. Dziękujemy