Miniony sezon NBA zakończył się triumfem Boston Celtics i choć wielu fanów basketu już ostrzy sobie zęby na turniej rozgrywany podczas zbliżających się wielkimi krokami igrzysk olimpijskich, to wciąż jeszcze trwa wolna agentura. Kilku interesujących zawodników wciąż nie podjęło decyzji na temat przyszłości, a na swoją — być może ostatnią już w karierze — szansę czeka także paru weteranów, którzy z niejednego koszykarskiego pieca chleb jedli.
Jednym z nich jest Patrick Beverley. 36-letni obrońca, który do niedawna był związany z Milwaukee Bucks, obecnie znajduje się w gronie wolnych agentów. Choć nie prezentuje już tej formy co kiedyś, wciąż można go uważać za solidnego zawodnika zaplecza składu, który w razie potrzeby może wejść z ławki i swoim niezaprzeczalnym doświadczeniem wpłynąć na losy meczu.
Nie da się jednak ukryć, że Beverley to postać iście kontrowersyjna, ze względu na momentami wręcz nadmierną szczerość w wyrażaniu opinii, także w swoim podcaście The Pat Bev Show. Do niezbyt chwalebnej historii przeszedł już jego drobny konflikt z Malindą Adams z ESPN, której nie chciał udzielić wywiadu, gdy dowiedział się, że doświadczona dziennikarka nie ogląda jego podcastu. Za ten incydent NBA zawiesiła niepokornego zawodnika na cztery mecze, ale jednak dalej pozostał jej zawodnikiem.
Być może jednak sam zainteresowany uznał, że najlepsza liga świata to już dla niego zbyt wysokie progi. Jak możemy przeczytać w jednym z postów przesłanych na portalu X przez konto o nazwie The Pat Bev Pod, zawodnik rozważa obecnie dwie opcje: pozostanie w NBA na minimalnym kontrakcie dla weterana albo „zawarcie historycznej umowy w Europie.”
Co ciekawe, dla 36-latka nie byłby to pierwszy pobyt na Starym Kontynencie. Zanim w sezonie 2012-13 dostał szansę od Houston Rockets, spędził ładnych parę lat w naszej części świata. Jeszcze zanim został wybrany w drafcie w 2009 roku przez Los Angeles Lakers (i od razu oddany do Miami Heat, skąd wyleciał jeszcze przed rozpoczęciem sezonu) występował w ukraińskim Dnipro. W kolejnych latach reprezentował też barwy Olympiakosu Pireus i Spartaka Petersburg.
Następnie cztery sezony spędził w Houston, by na kolejne cztery przenieść się do Los Angeles Clippers. Już w pierwszym roku pobytu w nowym otoczeniu załapał się do pierwszej piątki najlepszych obrońców ligi, lecz potem było już tylko gorzej, przynajmniej pod względem liczbowym. Po sezonie w Minnesota Timberwolves zaliczał jeszcze krótsze lub dłuższe pobyty w Lakers, Chicago Bulls, Philadelphia 76ers (gdzie rozpoczął minione rozgrywki) i wreszcie Bucks. W sezonie 2023-24 Beverley, licząc pobyt w obu drużynach, notował średnio 6,2 punktu, 3,3 zbiórki oraz 2,9 asysty na skuteczności 49% z gry, w tym 34% z dystansu.
Gdzie konkretnie mógłby trafić 36-latek, gdyby miał wrócić do Europy? Według doniesień portalu Walla Sports, usługi weterana zostały zaproponowane Hapoelowi Tel Awiw. Ekipa wicemistrzów Izraela jest zainteresowana pozyskaniem Beverleya, wiedząc, że taki krok może spowodować zwiększenie ich budżetu. Szczególnym zwolennikiem sprowadzenia obrońcy jest trener Czerwonych Diabłów, Stefanos Dedas. Patrick był jednym z jego podopiecznych w czasach gry w Spartaku. To pod wodzą greckiego szkoleniowca zadebiutował swego czasu w rozgrywkach EuroLigi.
Pytanie tylko czy Izrael to dla doświadczonego zawodnika najlepsze rozwiązanie, biorąc pod uwagę sytuację panującą w tym kraju. Na pewno jednak rozważy on wszystkie za i przeciw. Jeśli zdecyduje się związać z Hapoelem, w składzie spotka kilku graczy z przeszłością w NBA, jak choćby Johnathana Motleya (Dallas Mavericks i Clippers w latach 2017-20), Bena Bentila (trzy mecze dla Mavs w sezonie 2016-17) czy Isha Wainwrighta (Phoenix Suns i Portland Trail Blazers w latach 2021-24).
Teraz wszystko w rękach Patricka Beverleya. W NBA nie dostanie już więcej niż minimum dla weterana, więc jeśli zależy mu na większych pieniądzach i zwiększonym czasie gry, wyjazd do Europy potencjalnie wydaje się lepszym rozwiązaniem. Inna sprawa, że to już zupełnie inny, niższy poziom niż gra w najlepszej lidze świata. Na mierzeniu się ze światową czołówką już mu chyba jednak nie zależy, skoro możliwość podpisania kontraktu na Starym Kontynencie nazywa „historyczną”.
PROBASKET na WhatsAppie
Czy wiesz, że PROBASKET ma kanał na WhatsAppie? Chcielibyśmy go rozwijać, ale nie uda nam się to bez Waszej pomocy!
Kanały na WhatsAppie to nowa forma komunikacji. Można powiedzieć, że jednokierunkowa, dlatego, że nie ma możliwości ich komentowania. Jedni powiedzą, że to bez sensu, a dla drugich może to się okazać bardzo ciekawe rozwiązanie, gdzie nie będą rozpraszać ich opinie innych osób.
Dla nas ważne jest też to, że chcielibyśmy przekroczyć granicę 1000 obserwujących. Wtedy WhatsApp sam zacznie nas promować w wyszukiwaniach. Więc jeśli tylko korzystasz z WhatsAppa i lubisz czytać PROBASKET, to prosimy o zaobserwowanie naszego kanału. Dziękujemy