NBA idzie za przykładem innych sportów, takich jak tennis, siatkówka, czy piłka nożna, wprowadzając kolejną technologiczną innowację. Już wkrótce w lidze wprowadzony zostanie system Hawk-eye, który wykluczyć ma część sędziowskich pomyłek.
– Nie obchodzi mnie, czy zostanę ukarany grzywną. Ben Taylor był dziś tragiczny. Z doświadczenia wiem, że zazwyczaj dwóch z trzech sędziów, którzy prowadzą mecz, nie zna się na rzeczy – komentował po porażce z Los Angeles Clippers w nocy ze środy na czwartek Fred VanVleet. W ostatnim czasie wiele mówi się o coraz to niższym poziomie sędziowania na ligowych parkietach, pochopnych, wręcz śmiesznych faulach technicznych, które coraz częściej wypaczają realną rywalizację.
NBA poszukuje sposobów na zminimalizowanie takich przypadki. Liga ogłosiła właśnie nawiązanie wieloletniej współpracy z Hawk-Eye Innovations, która ułatwić ma podejmowanie decyzji dotyczących ruchu zawodników i piłki. Konkretnie chodzi tu o wykluczenie błędnych decyzji dotyczących przekroczenia linii bocznej, czy tzw. goaltendingów.
Technologia wykorzystywana będzie w czasie rzeczywistym, wyręczając w większości kwestii centrum powtórkowe, co dodatkowo skróci nam końcówki spotkań. Udogodnienie stanowić będzie także dla klubowych sztabów, ponieważ w porozumieniu z prowadzącym dotychczas statystyki Sportradar, Hawk-eye zastosowany zostanie także przy tworzeniu „nowatorskich zestawów danych, metryk, zaawansowanych statystyk i spostrzeżeń”.
Nowa technologia ma sprawić, że w niedalekiej przyszłości posiadacze NBA League Pass będą mieli dostęp także do transmisji spotkań „z perspektywy zawodników”. NBA rozpocznie testy nowych rozwiązań już w najbliższym sezonie.
Obserwuj mnie na Twitterze -> Maks Kaczmarek (@maks_kacz) / Twitter