To dość nietypowy problem, z którym nowy szkoleniowiec Philadelphii 76ers musi się po prostu zmierzyć. Otóż w Filadelfii jest tylko jeden “Doc”, z którym Rivers w żaden sposób nie może konkurować. To rodzi konkretny problem, ale nowy trener Szóstek jest wyrozumiały.
Kibice Philadelphii 76ers będą dumnie bronić spuścizny Dr Juliusa Ervinga. Było jasne, że zatrudnienie Doca Riversa stworzy kłopotliwą sytuację. Glenn Rivers jako dziecko pokazał się z bardzo dobrej strony grając na obozie uczelni Marquette w koszulce Juliusa Ervinga. Trenerzy zaczęli go wówczas nazywać “Doc” i tak zostało. Do tej pory szkoleniowiec był dumny z tego, że ma coś wspólnego z legendą Szóstek.
Jednak po przyjęciu oferty prowadzenia ekipy z Miasta Braterskiej Miłości, Rivers musiał iść na pewne ustępstwa i jest gotów na dobre wrócić do swojego prawdziwego imienia – Glenn. Jest to sprawa najwyższej wagi, bowiem Jaime Maggio – niegdyś reporterka telewizji transmitującej mecze Sixers, dostała od swojego pracodawcy ostrzeżenie, że obetną jej pensję, jeśli zwróci się do Riversa per “Doc”. Dla kibiców i społeczności Sixers istnieje tylko Dr J.
Trener rozmawiał już na ten temat z NBC Sports. – Dla Was jestem Glennem i w ogóle mi to nie przeszkadza. W tym mieście jest tylko jeden Doc – przyznał otwarcie w rozmowie z Marcem Zumoffem, który od wielu lat komentuje mecze Sixers i nigdy w swojej karierze nie zwrócił się do trenera Magic, Celtics oraz Clippers per “Doc”. Przyzwyczajenie łatwo nie zniknie, ale możemy coraz częściej słyszeć, jak media mówią o nim “Glenn”, co wydaje się dziwne.
Wspieraj PROBASKET
- NBA: Mecz Gwiazd ustalony? To będzie zupełnie nowe doświadczenie
- Wyniki NBA: Lakers przegrali wygrany mecz, sensacja w Toronto, błysk duetu Miller-Ball
- NBA: Doncic kolejną gwiazdą która odpocznie przez kontuzję
- NBA: Suns szykują fortunę dla Duranta. Gigantyczna inwestycja z nadzieją na mistrzostwo
- NBA: George z kolejną kontuzją, Embiid gasi pożar benzyną