Pierwszą decyzją generalnego menadżera Brooklyn Nets – Seana Marksa było zwolnienie z kontraktu zawodnika, który nie stanowił dla drużyny żadnej perspektywy. Niewykluczone, że to już koniec Andrei Bargnaniego w NBA.
Od początku przewidywano, że kontrakt Włocha zostanie wykupiony, jeśli Brooklyn Nets nie uda się zorganizować transferu dla skrzydłowego. Zawodnik miał problem ze znalezieniem dla siebie miejsca w rotacji Tony’ego Browna. Nowy Jork nie był szczególnie szczęśliwym miejscem dla Włocha. Ten nie sprawdził się ani na Manhattanie, gdzie reprezentował Knicks, ani na Brooklynie. To stawia jego przyszłość w NBA pod znakiem zapytania.
– Nets i ja postanowiliśmy się rozstać. Jestem gotów na nowe wyzwanie – pisał na twitterze zawodnik. Jego umowa gwarantowała mu minimalnie pieniądze i to mówi wiele na temat wartości Włocha, skoro żadna drużyna nie chciała go przejąć w trakcie trade deadline. Mimo to niektóre źródła piszą o zainteresowaniu ze strony Boston Celtics. Może być opcją dla ekip, które potrzebują zawodnika rozciągającego grę.
Bargnani na rynek wolnych agentów trafi za kilka dni, gdy zejdzie z listy oczekujących. W bieżących rozgrywkach zagrał dla Nets w 46 meczach wychodząc średnio na 14 minut. Notował 6,6 punktu trafiając 45,5 FG%.
Warto przypomnieć, że Knicks za skrzydłowego poświęcili całkiem sporo, bowiem Quentina Richardsona, Steve’a Novaka, Marcusa Camby’ego, dwa picki z drugiej rundy oraz jeden z pierwszej. To było jeszcze przed tym, gdy drużynę przejął Phil Jackson pełniący obecnie funkcję prezydenta.
Po zwolnieniu Bargnaniego z Nets, drużyna otworzyła dodatkowe miejsce w rotacji. Ostatecznie może się okazać, że Bargnani w play-offach zagra, a jego była drużyna nie. Zawodnik ma czas do 1 marca, aby podpisać kontrakt na resztę sezonu regularnego.
fot. Keith Allison, Creative Commons
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET