Czternaście dni po przedłużeniu umowy na kolejny sezon, Indiana Pacers zdecydowali zwolnić Nate’a McMillana ze stanowiska trenera. Jest on kolejną ofiarą zwolnień po Alvinie Gentrym, Brecie Brownie i Vlade Divacu.
McMillan pracował w Indianapolis od czterech lat. W tym czasie miał mnóstwo pecha. W pierwszych dwóch sezonach trafiał w play-off na LeBrona Jamesa i jego Cleveland Cavaliers, a w kolejnych dwóch tracił kluczowych graczy przed decydującymi meczami. Rok temu Victora Oladipo, a teraz Domantasa Sabonisa.
Te okoliczności sprawiły, że w ciągu tych czterech lat zanotował bilans 3-16 w play-off, a pracował w trudnym okolicznościach, bowiem nie tylko zmagał się z kontuzjami swoich najlepszych graczy, ale też stracił Paula George’a, który zdecydował się odejść z zespołu i przeszedł do Oklahoma City Thunder.
McMillan wielokrotnie był chwalony za rozwój zawodników. To dzięki niemu Victor Oladipo został graczem pokroju All-Star, a w ostatnim sezonie jego drogą podążył Domantas Sabonis. Na początku miesiąca w podcaście Zacha Lowe mimo tych pochwał Jeff van Gundy powiedział, że jego posada jest zagrożona. Jednym z powodów miał być archaiczny pomysł na grę. Pacers są na ostatnim miejscu w lidze pod względem liczby oddanych rzutów za trzy punkty. Oddawanie ich większej liczby nie zagwarantuje jednak sukcesu.
Mimo wszystko Pacers zdecydowali się na ten ruch i liczą na zmianę trenera w Houston:
McMillan czterema latami pracy zapracował sobie na dobre nazwisko. Obecnie trenerów poszukuje kilka drużyn – Chicago Bulls, Philadelphia 76ers, New Orleans Pelicans i Brooklyn Nets. A niewykluczone, że Houston Rockets dołączą do tej listy gdyby nie udało się przejść pierwszej rundy. Jest zatem spora szansa, że McMillan nie zostanie na bezrobociu. Szczególnie, że Pelicans czy Bulls idealnie nadają się dla niego.
Wspieraj PROBASKET
- NBA: Doncic kolejną gwiazdą która odpocznie przez kontuzję
- NBA: Suns szykują fortunę dla Duranta. Gigantyczna inwestycja z nadzieją na mistrzostwo
- NBA: George z kolejną kontuzją, Embiid gasi pożar benzyną
- NBA: Khris Middleton jest gotowy. Dlaczego więc nie wraca?
- NBA: Bane chciał być jak Morant. Szkoda, że nie w pozytywnym sensie