W ostatnim czasie coraz szerzej dyskutuje się na temat przyczyn zmniejszającej się oglądalności produktu, jakim jest NBA. Jednym z najczęściej przytaczanych argumentów są zbytnie nastawienie właściwie każdej z drużyn na rzuty za trzy, load management czy też tankowanie w celu potencjalnego pozyskania lepszego picku w drafcie. Na liście powodów możemy również znaleźć wyjątkowo słabą momentami postawę sędziów, która może przypominać to, co widzą tydzień w tydzień śledzący naszą piłkarską ekstraklasę.
Najświeższy przykład aptekarstwa ze strony arbitrów mieliśmy w nocy z czwartku na piątek, gdy Portland Trail Blazers mierzyli się na wyjeździe z Los Angeles Lakers. Rzeczone spotkanie będzie miało słodko-gorzki smak dla skrzydłowego przyjezdnych, Deniego Avdiji. Reprezentant Izraela zaliczył dobry występ, jednak nawet jego double-double (19 punktów i 10 zbiórek) nie pomogło podopiecznym Chaunceya Billupsa w uniknięciu porażki z LeBronem Jamesem i spółką. Spotkanie zakończyło się wynikiem 114:106.
Wszystko byłoby normalnie, gdyby nie pewien incydent, który miał miejsce na niespełna sześć minut przed końcem trzeciej kwarty. Gospodarze próbowali przebić się pod kosz, jednak przeszkodził im w tym środkowy rywali, Donovan Clingan. Piłka trafiła do Avdiji, który rozpoczął kontrę swojej drużyny, jednak na drodze stał mu Austin Reaves, a w pościgu uczestniczyli także Dorian Finney-Smith i sam LeBron, który ewidentnie polował na kolejny ze swoich sławetnych bloków.
Nie z Denim jednak te numery. Młody skrzydłowy doskonale znał zamiary graczy Lakers, więc niczym stary wyga zatrzymał się na chwilę, a gdy ci już opadali na parkiet, prostym layupem skierował piłkę do kosza. Problem w tym, że były gracz Washington Wizards postanowił celebrować udaną akcję, kilkukrotnie wskazując palcami w stronę Smitha i Jamesa, jak gdyby chciał powiedzieć: „Mam was!”.
No i właśnie tego typu zachowanie nie spodobało się sędziom, którzy natychmiast wlepili Izraelczykowi przewinienie techniczne. Czy zasłużenie? Na siłę można się w gestach Avdiji doszukiwać pewnego podobieństwa do niesławnego „celowania z broni”, jakie pokazywał na parkietach NBA choćby Ja Morant, ale to by było wytłumaczenie zbyt grubymi nićmi szyte. Wszystko wskazuje na to, że panowie z gwizdkiem znów chcieli być za bardzo drobiazgowi.
To zresztą nie jedyny ich „popis” nawet biorąc pod uwagę tylko trwający sezon. Pod koniec grudnia „panowie z gwizdkami” postanowili pokazać kto tu rządzi, zapisując przewinienia techniczne zatrudnionym przez New Orleans Pelicans chłopcom do podawania piłek tylko za to, że chcieli wytrzeć parkiet. Raptem kilka dni później zespół sędziowski podjął decyzję u wyrzuceniu z gry Andre Drummonda z Philadelphia 76ers, by… jeszcze w tym samym meczu zezwolić mu na powrót. Żenada.
Co następne? „Dach” za spojrzenie w kierunku przeciwnika? A może za zbyt głębokie oddychanie? NBA powinna przeprowadzić jakieś szkolenie wśród swoich sędziów, bo o ile zapobieganie bójkom czy ewidentnie kontrowersyjnym zachowaniom i gestom jest jak najbardziej zrozumiałe, tak przesadzanie w drugą stronę nie przyniesie najlepszej lidze świata zwolenników. Na przykład w tym konkretnym przypadku swoją decyzją arbitrzy tylko zepsuli Deniemu urodziny (3 stycznia skończył 24 lata).
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!