We wtorek na oficjalnej stronie Chicago Bulls mogliśmy przeczytać informację o tym, że Nikolę Miroticia czeka dłuższa przerwa. Skrzydłowy jest świeżo po zabiegu usunięcia wyrostka robaczkowego, bowiem dostał mocnego zapalenia tegoż to organu.
Sytuacja Chicagowskich Byków nie wygląda teraz najlepiej, bowiem do sezonu przystępowali z aż pięcioma podkoszowymi. Po kontuzji Joakima Noaha, zostało ich czterech, a uraz Nikoli Miroticia ograniczył rotację na pozycjach PF/C do zaledwie trzech graczy. Oznacza to, że za każdym razem ktoś z trójki Gasol-Gibson-Portis będzie musiał grać bez zmiany.
Chicago Bulls mają ostatnio spore problemy, bowiem dochodzi do coraz większych zgrzytów na linii zawodnicy – trener. Chodzi głównie o to, że nowy szkoleniowiec Byków nie potrafi ryknąć na swoich podopiecznych jak jego poprzednik – Tom Thibodeau. Co dziwne i dość rzadko spotykane, pozycję trenera Bulls zakwestionował nawet taki weteran jak Pau Gasol, który stwierdził, że potrzebują twardszej ręki. Bulls w ostatnich 10 spotkaniach zaledwie trzykrotnie wychodzili z potyczek zwycięsko.
24-letni Mirotić rozpoczął w pierwszej piątce 31 z 44 spotkań tego sezonu, co wydawało się oczywiste przy nowym systemie gry Freda Hoiberga. Czarnogórzec z hiszpańskim paszportem jednak zawodzi, notując 10,6 punktu i 5,9 zbiórki. Trafia marne 38,6% z gry i 35,4% za trzy, co przy zeszłorocznych statystykach wygląda naprawdę mizernie.
Na pocieszenie dla fanów Chicago Bulls możemy natomiast powiedzieć, że bardzo prawdopodobne jest przedłużenie umowy z Pau Gasolem o jeszcze jeden sezon. Hiszpański koszykarz wcześniej zapowiadał, że chciałby zakończyć karierę w jednym klubie z bratem, jednak być może szykuje dla kibiców jakąś niespodziankę. Poza tym na początku lutego do gry ma wrócić Mike Dunleavy, jeden z najlepszych zawodników Chicago Bulls w zeszłorocznych Play Offach.
Obserwuj @PJ_Jankowski
Obserwuj @PROBASKET