Tegoroczny Mecz Gwiazd NBA spotkał się z zasłużoną krytyką ze strony fanów, ekspertów jak i samych koszykarzy i wygląda na to, że władze ligi wzięły te niezbyt pochlebne opinie pod uwagę. Na horyzoncie szykują się kolejne już zmiany, a według najnowszych doniesień już teraz w planie są poprawki, w zamierzeniu mające uczynić przyszłoroczne wydarzenie znacznie lepszym.
W ostatnich tygodniach do mediów przeciekały propozycje potencjalnych zmian, jak chociażby dodanie do Weekendu Gwiazd kolejnej atrakcji w postaci rozgrywanego w formule jeden na jednego turnieju z nagrodą w wysokości miliona dolarów. Mówiło się też o wcześniejszym rozpoczęciu All-Star Game (23:00 naszego czasu) tudzież o przekształceniu go w pojedynek Stany Zjednoczone kontra Reszta Świata. Pisaliśmy już o tym w tym miejscu.
Tymczasem NBA podobno rozważa innego rodzaju korektę, a kluczową rolę w procesie decyzyjnym na odgrywać jej nowy partner medialny, czyli NBC. Najświeższy pomysł zakłada pozostanie przy idei mini-turnieju z udziałem czterech drużyn, z których dwie miałyby być złożone z amerykańskich All-Starów, trzecia z zagranicznych gwiazd i wreszcie czwarta – z graczy pominiętych przy oficjalnym wyborze. Mówi się, że taka zmiana może zwiększyć emocje, podnieść poziom rywalizacji i odpowiedzieć na krytykę fanów, którzy narzekają, że w obecnym formacie brak jest intensywności. Tym ostatnim zresztą w idealny sposób odpowiedział niedawno Kevin Durant, sugerując odwołanie całego przedsięwzięcia.
Nie da się ukryć, że nowa propozycja w znacznym stopniu przypomina tegoroczną edycję, tyle że mamy podział na drużyny złożone z rodzimych i zagranicznych gwiazd, a zamiast zwycięzcy Rising Stars Challenge – ekipę zawodników, którzy zostali pominięci przy pierwotnym naborze i w związku z powyższym będą mieli to i owo do udowodnienia. W tym roku mogliby to być na przykład LaMelo Ball czy Domantas Sabonis, a więc zawodnicy wyróżniający się w skali ligi.
Pytanie tylko czy to wystarczy by zadowolić żądnych emocji sympatyków basketu. Wydaje się, że do tego potrzeba większej zmiany. Ludzie narzekali na zbyt dużą liczbę reklam, przeciągający się wątpliwej jakości show z udziałem Kevina Harta, tempo wydarzenia i wiele różnych aspektów. Chcąc więc wprowadzić wyżej wymienioną zmianę, Adam Silver i jego zespół muszą zdać sobie sprawę, że może to być pierwszy krok we właściwym kierunku, ale by utrzymać się na ścieżce i przywrócić Meczowi Gwiazd dawną świetność, potrzeba będzie czegoś więcej.
Ciekawą opcją wydaje się ta zaproponowana przez Dariusa Garlanda z Cleveland Cavaliers, zdaniem którego każdy członek zwycięskiego składu miałby otrzymać gratyfikację finansową w wysokości miliona dolarów. Nawet jeśli dla zarabiających krocie koszykarzy NBA nie jest to znacząca suma, to jednak mogłaby zapewnić dodatkową motywację. Przykładem może być na przykład turniej śródsezonowy, w którego meczach zazwyczaj nie brak jest intensywnej gry na najwyższym poziomie, a tego właśnie chcą kibice.
Silver i spółka z pewnością będą się starać znaleźć sposób, by Weekend Gwiazd znów miał rangę prawdziwego święta koszykówki. Czy potencjalny nowy format odniesie sukces, czy też spotka się z podobną krytyką jak poprzednie wersje – czas pokaże. Do przyszłorocznej edycji pozostało jeszcze wiele miesięcy, więc na decyzje – i późniejsze efekty – trzeba będzie jeszcze poczekać.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!