W Houston nie mają innego wyjścia. Muszą zacząć rozważać inne opcje, bowiem wszystkie dotychczasowe kierunki kończyły się ślepym zaułkiem. Rzekomo do “listy życzeń” Jamesa Hardena zostały dołączone drużyny z Portland oraz z Bostonu. Czy sprawa nabierze tempa?
Wcześniej mówiliśmy głównie o Brooklyn Nets, Philadelphii 76ers, Milwaukee Bucks, Denver Nuggets oraz Miami Heat. Jednak żaden z tych kierunków nie przyniósł Houston Rockets tego, czego zespół oczekiwał w zamian za Jamesa Hardena. W międzyczasie zawodnik przebywa na kwarantannie, która potrwa do piątku, jeśli wszystkie pozostałe testy będą negatywne. To oznacza, że Harden może zagrać w pierwszym meczu sezonu swojego zespołu.
Chyba że do tego czasu Rafael Stone, generalny menadżer drużyny znajdzie dla zawodnika transfer w jednej z dwóch drużyn, które miały zostać dołączone do listy życzeń Hardena. Pierwszym z nich są Portland Trail Blazers, którzy w zamian za zawodnika Rockets, musieliby zapewne poświęcić C.J.-a McColluma. Ciekawe co na to Damian Lillard… Ściągnięcie Hardena oznaczałoby konkretną rewolucję, przed którą PTB tak bardzo się bronili.
Kolejnym zespołem są Boston Celtics i tutaj sprawa robi się jeszcze ciekawsza, bo ekipa z Bostonu bez cienia wątpliwości dysponuje pakietem zwrotnym, który zainteresowałby GM-a Rockets. Po raz kolejny jednak musimy zwrócić uwagę na fakt, że C’s od pewnego czasu mają jasno określony kierunek i wszystko co robią, robią wokół Jaysona Tatuma i Jaylena Browna. W wymianie za Hardena musieliby jednego z nich bez wątpienia poświęcić. Czy są na to gotowi?
W kontrakcie Hardena są jeszcze dwa w pełni zagwarantowane lata. Na sezon 2022/23 zawodnik ma opcję zawodnika za 47 milionów dolarów. Czekamy zatem na rozwój wydarzeń, bo to na pewno nie koniec perypetii związanych z Rockets i ich niecierpliwym liderem. Zespół sezon otworzy wyjazdowym meczem z Portland Trail Blazers, jeszcze nie wiadomo, kogo trener Stephen Silas będzie miał do dyspozycji po zamieszaniu z testami na COVID-19 w drużynie.