W przypadku Los Angeles Lakers zastosowanie ma tzw. prawo Murphy’ego. Zgodnie z nim co ma pójść źle to pójdzie źle. Poprzedniej nocy Los Angeles Lakers przegrali derbowe starcie z Los Angeles Clippers, a na domiar złego kontuzji doznał Carmelo Anthony.
W wygranym meczu z Portland Trail Blazers Carmelo Anthony zagrał 33 minuty i dołożył swoją cegiełkę do zwycięstwa Los Angeles Lakers. Kolejnej nocy LAL mierzyli się z rywalem zza miedzy. W drugiej kwarcie starcia z Los Angeles Clippers Melo wyskoczył do rzutu i poczuł coś niepokojącego w prawej nodze. Od razu zgłosił problem sztabowi i opuścił parkiet. Do gry już nie wrócił, a lekarze zdiagnozowali problem ze ścięgnem podkolanowym.
To niezwykle kłopotliwa kontuzja, która może kosztować zawodnika kilka tygodni gry. W poprzednim sezonie mierzył się z nią James Harden. Zawodnik Brooklyn Nets grał w play-offach pomimo bólu i wyraźnie odbiło się to na jego produktywności. Jeśli ścięgno nie zostanie w stu procentach wyleczone, uraz będzie powracał. Dlatego w niektórych przypadkach powrót do pełni sił po takim urazie trwa kilka, a nawet kilkanaście tygodni.
Wkrótce Anthony przejdzie szczegółowe badania, które pomogą Lakers określić, ile potrwa ewentualna przerwa zawodnika. Trudno przypuszczać, by miał zagrać już w kolejnym meczu, lecz jeśli prześwietlenie nie wykaże poważniejszego problemu, to kto wie. Melo dołącza zatem do LeBrona Jamesa, który również jest poza grą. LBJ walczy z kłopotliwym lewym kolanem, które w ostatnim czasie zaczęło mu doskwierać. Nie ma pewności, kiedy wróci do gry.
W 49 meczach bieżącego sezonu Carmelo Anthony notował na swoje konto średnio 13,6 punktu i 4,2 zbiórki trafiając 43,7 FG% oraz 38,9 3PT%. Odgrywa kluczową rolę jako wsparcie z ławki rezerwowych.