Kolejny uraz wypaczający nam w rywalizację w play-offach na najwyższym możliwym poziomie. W 3. spotkaniu serii Heat z Hawks kontuzji doznał Kyle Lowry, który w trzeciej kwarcie musiał opuścić parkiet. Czy jest się o co martwić?
– Jestem zdenerwowany, jak cholera – powiedział dziennikarzom wychodząc z hali po dzisiejszym meczu Kyle Lowry. Te słowa były podsumowaniem całej nocy dla drużyny Miami Heat, która nie dość, że w ostatnich sekundach wypuściła z rąk zwycięstwo z Atlanta Hawks, to możliwe, że straciła jedną ze swoich kluczowych postaci.
Lowry urazu doznał w trzeciej kwarcie, prawdopodobnie w wyniku nadepnięcia mu na stopę przez De’Andre Huntera. Przy 13-punktowym prowadzeniu Heat na 1:59 przed końcem 3Q zawodnik udał się do szatni i tej nocy nie powrócił już na parkiet. Konkretnie chodziło o problemy ze ścięgnem podkolanowym. Jak donosi Dave McMenamin z ESPN, rozgrywający opuszczał halę kulejąc, a zapytany o występ w najbliższym meczu odpowiedział „nie jestem Wolverinem”.
Słowa te ani sytuacja z pewnością nie napawają fanów z Miami optymizmem. Od momentu zejścia Lowry’ego do szatni ekipa z Atlanty rzuciła 40 punktów, przy jedynie 26 rywali. Fantastycznie broniony w poprzednim spotkaniu przez Lowry’ego Young w samej czwartej kwarcie rzucił dziś 10 punktów, w tym dwa gwarantujące Hawks zwycięstwo.
Czwarte spotkanie pomiędzy zespołami odbędzie się w nocy z niedzieli na poniedziałek o 1:00 czasu polskiego.