New York Knicks po kilku latach pełnych rozczarowań wreszcie chcą wyjść na prostą. Rok temu z drużyny odeszła największa gwiazda – Carmelo Anthony i prezydent Phil Jackson. Tego drugiego na stanowisku zastąpił Steve Mills, który na spotkaniu z kibicami opowiedział o planach na przyszły sezon.
– Ludzie, z którymi rozmawiamy, mówią nam, że odbiór Knicks się zmienia. Wiemy, że Nowy Jork to miejsce, o którym zawodnicy mówią, że „jest tam teraz inaczej”. Jeśli wykonamy wszystko, co sobie zakładamy na nadchodzący sezon, będziemy w dobrej pozycji, by pozyskać wolnych agentów – powiedział Mills.
NYK będzie jedną z najciekawszych destynacji dla zawodników w przyszłym roku. Nowojorczycy będą mieli dużo miejsca w swoim salary cap na nowych graczy, a kilku z nich chętnie dołączyłoby do historycznej franczyzy w największym mieście USA. O możliwym przejściu Kyrie’ego Irvinga mówi się od dłuższego czasu. Jego przyjaciel, Jimmy Butler też nie czuje się najlepiej w Minnesocie i może będzie szukał dla siebie nowego klubu. Krążyły plotki, że Kawhi Leonard mógłby rozważyć Nowy Jork, a Enes Kanter, podkoszowy Knicks zapewniał, że namówi Kevina Duranta na przejście do jego drużyny.
Mills nie bez kozery mówił o zmianie wizerunku klubu. Ekipa z Madison Square Garden wygrała ledwie jedną serię play-off w ostatnich 18 latach, a Knicks byli bardziej kojarzeni z zamieszaniem, kłótniami i aferami poza parkietem.
– To, czego nie zrobimy na pewno, nie pójdziemy na skróty. Nie planujemy handlować naszymi pickami w drafcie, bo chcemy zbudować zespół we właściwy sposób. Nie oddamy naszych atutów, by zdobyć zawodnika, którego możemy mieć za rok – powiedział Mills. Na koniec prezydent NYK dodał jeszcze, że rehabilitacja Kristapsa Porzingisa przebiega dobrze, ale zespół nie będzie ryzykował jego przedwczesnym powrotem: – w tym tygodniu będziemy robili badania i na ich podstawie stworzymy odpowiedni plan powrotu Kristapsa. Chcemy by wrócił jak najszybciej, ale nie zrobimy niczego, by narazić przyszłości naszej franczyzy.
autor: Dawid Paluch