Rynek NBA aż wrze ostatnio od transferowych pogłosek, w których centrum, obok Los Angeles Lakers i Houston Rockets, znajdują się New York Knicks. Telefon w klubowej centrali w Big Apple rozdzwonił się w ostatnich dniach, a zespoły pytają już nie tylko o Cama Reddisha, ale także o Immanuela Quickleya czy… Derricka Rose’a.
15 grudnia kolejna pula blisko 100 zawodników trafiła na rynek. Mowa tu o graczach, którzy z powodu podpisania tegorocznego lata nowej umowy lub zmiany pracodawcy nie mogli zostać wymienieni przez kilka pierwszych miesięcy sezonu. Wiele organizacji czekało na ten moment, a w ostatnich dniach w klubowych korytarzach co rusz słuchać ponoć dzwoniące telefony.
Jedną z najbardziej aktywnych na rynku drużyn są New York Knicks. Knicks grający w kratkę, poszukujący solidnego strzelca, który rozrusza ich ofensywę z 26. aktualnie skutecznością zza łuku w lidze (32,6%). W grę wchodzi nominalny zawodnik z pozycji numer 2 lub tzw. swingman (potrafiący grać zarówno na pozycji numer 2, jak i 3). Ekipa z Nowego Yorku ma partnerom w wymianie sporo do zaoferowania, a dla niezdecydowanych przegotowała nawet zachętę.
Tą zachętą ma być Cam Reddish lub Immanuel Quickley. W tym miejscu pojawia się jednak haczyk. Knicks są skorzy dołączyć jednego ze swoich młodych zawodników do paczki, jeżeli znajdzie się w niej także Evan Fournier. Reprezentant Francji ze swoimi ponad 58 gwarantowanymi milionami dolarów na przestrzeni przyszłych trzech sezonów i opcją gracza opiewającą na 19 mln dol stanowi spory ciężar zarówno dla portfela klubu, jak i ławki rezerwowych, którą rzadko podczas meczów w ostatnim czasie opuszcza.
Knicks ostrzą sobie zęby ponoć na Erica Gordona z Rockets, jednak jak donosi Jonathan Feigen z Houston Chronicle, zawodnikiem interesuje się kilka innych drużyn celujących w mistrzostwo. Interesujące informacje docierają do nas także z Dallas. Mavericks w poszukiwaniu rasowego rozgrywającego mieli przejawiać bowiem zainteresowanie pozyskaniem Derricka Rose’a, który w tym sezonie spędza na parkiecie najmniej minut w dotychczasowej karierze i jak sam przyznaje, nie zna swojej roli w zespole.