Trudny jest to sezon dla Phoenix Suns. Organizacja do wczoraj pozbawiona rzeczywistego właściciela, z kłopotami kadrowymi i pechem do urazów ważnych zawodników nie może narzekać w ostatnich miesiącach na monotonię. Dzisiejsza porażka z Washington Wizards podziałała jak zapalnik i pokazała frustrację duszoną dotychczas w szatni.


Po obiecującym początku sezonu i pewnym kilkutygodniowym prowadzeniu w tabeli Konferencji Zachodniej Phoenix Suns za sprawą pięciu porażek z rzędu z początkiem grudnia wypadli poza podium i popsuli humory swoim kibicom. Patrząc na letnie problemy organizacji, zapoczątkowane odpadnięciem w upokarzający sposób z play-offów, pogłębione aferą z udziałem Roberta Sarvera oraz doprawione odsunięciem od zespołu Jae’a Crowdera drużyna wyglądała nader dobrze i nic nie wskazywało na tak znaczący spadek poziomu sportowego w kolejnych tygodniach.

Po raz kolejny sprawdziło się jednak koszykarskie porzekadło, że jeżeli w szatni pojawia się realny konflikt, drużyna nie wypłynie na szerokie wody jedynie poprzez doraźne zażegnanie jednego, czy drugiego pożaru. Mówiło się, że zespół Słońc potrzebuje latem znaczącej zmiany personalnej, aby psychologicznie „zacząć od nowa”. Zamiast tego klub podpisał pod presją nową, maksymalną umowę z Deandre Aytonem oraz związał się na dłużej z Cameronem Johnsonem.

I to właśnie Deandre Ayton najbardziej wyraziście zaznaczył swój udział we wtorkowym spotkaniu przeciwko Washington Wizards, dominując pomalowane (30 punktów, 13 zbiórek) oraz dając upust swojej frustracji na jednym z czasów wziętych na żądanie Monty’ego Williamsa. Szkoleniowiec Suns poprosił o przerwę po serii 15-0 dla Czarodziejów i złej zasłonie postawionej przez podkoszowego przy rozpisanej akcji pod Mikala Bridgesa. Williams zwrócił się z uwagami wprost do zawodnika, a gdy ten zaczął go ignorować, w jego stronę poleciało prawdopodobnie kilka mocniejszych słów. Po dość żywiołowej wymianie zdań pomiędzy Panami Ayton został posadzony na ławkę, gdzie rozmowę kontynuował z nim jeden z asystentów.

Zwracałem się w tamtym momencie do całej drużyny – tłumaczył się na konferencji prasowej Williams. – To nie był tylko przekaz do Deandre. Cała drużyna nie wykonywała ustalonych akcji. Było trochę frustracji, ale to się zdarza.

Tak naprawdę nie wymieniliśmy mocnych zdań – odpowiedział na zarzuty Ayton. – Jesteśmy wszyscy rodziną. On wie, jak rozmawiać ze swoimi chłopcami, a jego chłopcy wiedzą, jak się z nim komunikować. Oczywiście, cały świat to widział, ale musiał jakoś do nas trafić – dodał.

Emocje są nieodzowną częścią NBA i podobne sytuacje się zdarzają, jednak nie zmienia to faktu, że Suns powinni bardziej uważnie przyjrzeć się atmosferze w swojej szatni. Bez dobrego team spirit nie da się bowiem wejść na szczyt.

Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep adidas.pl
  • Albo sprawdź ofertę oficjalnego sklep Nike
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna




  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    0 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments