Kariera Klaya Thompsona już od dwóch lat znacząco odbiega od tego, co prezentował w Golden State Warriors za czasów swojej świetności. Wydaje się, że decyzja o przenosinach do Dallas Mavericks była poważnym błędem, ale jak przyznaje sam 35-latek, nie żałuje on niczego. Teraz w dalszym ciągu chce jednak walczyć o mistrzowski tytuł.
Klay Thompson podjął decyzję o przenosinach do Dallas Mavericks, choć to Los Angeles Lakers mieli rzekomo oferować mu największe pieniądze. Rzucający obrońca chciał jednak stworzyć wyjątkowy tercet z Kyriem Irvingiem i Luką Donciciem, ale po zaledwie kilku miesiącach miejsce miał niesławny transfer, na mocny którego Słoweniec trafił do Jeziorowców.
W tamtym momencie posypały się zarówno ambitne plany Mavs na walkę o mistrzowski tytuł, jak i w dużej mierze kariera Klaya. Jego gra już i tak nie prezentowała się najlepiej, ale to w bieżących rozgrywkach 35-latek notuje najniższą średnią punktów w swojej karierze (11,1), najgorszą skuteczność za trzy (36,1%), ale także zaliczył już największą liczbę występów w roli rezerwowego od debiutanckiego sezonu.
W rozmowie z dziennikarzami ESPN Thompson przyznaje jednak, że pomimo wyraźnie nieudanej przygody w Dallas, nie żałuje on swoich przenosin do Teksasu. Nie chodzi o to, co udało czy też nie udało mu się osiągnąć na parkiecie, ale o podejście do koszykówki, a także całego życia.
— To trochę niedorzeczne pytanie, bo nie mam maszyny do podróży w czasie i nie wierzę w cofanie czasu czy spoglądanie w przeszłość. Jeżeli robiłbym to całą karierę, to nie byłbym tu, gdzie jestem, nie byłbym w stanie brnąć dalej po dwóch bardzo trudnych kontuzjach. Jestem więc tu w Dallas, cieszę się chwilą i nie mogę doczekać się przyszłości — opisuje Klay.
W ostatnich tygodniach mówi się, że kierownictwo klubu będzie próbowało znaleźć Thompsonowi nowy dom. Jego kontrakt opiewa obecnie na 16,6 miliona dolarów w tym, a także 17,5 miliona dolarów w przyszłym sezonie. Poziom gry obrońcy w ostatnim czasie sprawia jednak, że nie będzie on najprawdopodobniej łakomym kąskiem.
Tim MacMahon i Anthony Slater podkreślają jednak, że jeżeli do transferu dojdzie, to Thompson chciałby występować w barwach zespołu walczącego o mistrzowski tytuł, bo to właśnie takie ambicje cały czas nim kierują. Trudno jednak wyobrazić sobie sytuację, w której to 35-latek rozdaje karty.
Nie może odrzucić potencjalnego zainteresowanego mówiąc, że za dwa lata nie podpisze przedłużenia, bo najprawdopodobniej pozyskujący go klub nawet by na to nie liczył. Nie może też wzorem Jimmy’ego Butlera przewrócić sytuację w zespole do góry nogami i zażądać (kolejnej) wymiany. Klay trafi więc tam, gdzie będą go chcieli, ale tylko jeżeli potencjalny nabywca złoży Mavs zadowalającą ofertę, która i tak nie powinna być wysoka.










