Sacramento Kings czekają kolejne kadrowe zmiany tego lata. Marc Stein ujawnił właśnie nazwiska, które wymieniane będą w gronie faworytów na stanowisko głównego trenera zespołu.
Pobity w tym roku niechlubny rekord 16 kolejnych sezonów bez występu w Play-offach jest dla Sacramento Kings kolejnym alarmem do poczynienia odpowiednich zmian. Sprowadzenie Domantasa Sabonisa w ostatnich dniach przed tegorocznym trade deadline było jasnym znakiem, że klub chce wygrywać tu i teraz, nawet za cenę mniej udanej przyszłości. W pierwszych miesiącach plan jednak nie podziałał, a klub rozgląda się za trenerem, który wprowadzi wreszcie Sacramento na koszykarskie salony.
–Coraz częściej mówi się o różnych weteranach jako o potencjalnych kandydatach na to stanowisko. Terry Stotts, Mike D’Antoni, a także asystent trenera Warriors Mike Brown oraz konsultant Steve Clifford z Nets są często wymieniani jako potencjalne cele dla Sacramento – przyznaje Marc Stein.
–Biorąc pod uwagę słabą defensywę Sacramento w ostatnich sezonach, można by się zastanawiać nad zatrudnieniem D’Antoniego, ale 70-latek jest sprawdzonym „zwycięzcą”, który ma dobre relacje z GM’em Kings Monte McNair’em jeszcze z czasów ich wspólnej pracy w Houston – dodaje dziennikarz.
Przypomnijmy, że ten sezon na ławce trenerskiej Królów rozpoczynał Luke Walton. Został on zwolniony po 17 pierwszych meczach, w których jego drużyna notowała bilans 6-11. Stery w zespole przejął wtedy dotychczasowy drugi trener Alvin Gentry, jednak większość obserwatorów była zgodna, że jest to jedynie rozwiązanie przejściowe.
Nie ma wątpliwości, że z wymienionych trenerów najlepszym lekiem na defensywne bolączki klubu byłby Steve Clifford. Mike D’Antoni to natomiast ofensywny specjalista, który z pewnością postawiłby na dalszy rozwój De’Aarona Foxa i oparłby na zawodniku atak całej drużyny. Opcje z Mikem Brownem i Terrym Stotsem są mniej prawdopodobne.
Od momentu pożegnania się z Rickiem Adelmanem w 2006 roku Sacramento Kings, w trakcie 15 lat, mieli aż 10 trenerów.
Wspieraj PROBASKET