W ostatnich tygodniach sporo mówi się o rosnącym zainteresowaniu Donovanem Mitchellem. Sytuacja Cleveland Cavaliers staje się coraz bardziej skomplikowana i kilka zespołów chce wykorzystać ten moment, by sięgnąć po obrońcę. Ten wysyła jednak jasny sygnał co do swojej przyszłości i jednoznacznie określa swoje priorytety.
Cleveland Cavaliers zakończyli poprzedni sezon na 4. miejscu w tabeli Konferencji Wschodniej i choć swoją przygodę w play-offach zakończyli już na pierwszej rundzie, kiedy to w pięciu spotkaniach przegrali z New York Knicks, to sympatycy „Wine & Gold” mieli sporo powodów, by optymistycznie spoglądać w przyszłość.
Obecnie jednak sytuacja Cavs pozostawia sporo do życzenia. Ich przeciętny bilans 14-12 plasuje ich dopiero na 8. miejscu Wschodu, a w ostatnim czasie z gry na okres co najmniej kilku tygodni przez kontuzje wypadli Darius Garland i Evan Mobley, czyli dwa kluczowe elementy układanki trenera J. B. Bickerstaffa.
Odpowiedzialność za zespół w całości spadła na barki Donovana Mitchella, który w bieżących rozgrywkach notuje 27,3 punkty, 5,8 zbiórki (rekord kariery), 5,5 asysty (rekord kariery) oraz 1,9 przechwytu (rekord kariery) na mecz. „Spida” trafia również 44,9% wszystkich rzutów z gry, w tym 35% zza łuku.
W ostatnim czasie głośniej mówiło się jednak o tym, że atmosfera w szatni Cavaliers z tygodnia na tydzień staje się coraz gorsza. Dziennikarze zwracali uwagę na to, że może tam dojść wkrótce do rozłamu, który sprawiłby, że Mitchell zwróciłby się z prośbą o transfer. W kolejce mają ustawiać się już New York Knicks czy Los Angeles Lakers.
W rozmowie z Joe Vardonem z The Athletic Donovan kompletnie odcina się jednak od owych doniesień transferowych i podkreśla, że na ten moment myśli tylko i wyłącznie o tym, jak poprowadzić osłabionych brakiem dwóch kluczowych ogniw Cavs do kolejnych zwycięstw.
– Moja praca polega na skupieniu na tym. Mamy dwóch gości, którzy wypadli z gry, więc nie będę na nic odpowiadał. Nie chodzi o brak szacunku. Doceniam, że zadałeś to pytanie, ale nie będę się do niego odnosić. Skupiam się wyłącznie na tym, że nie mamy dwóch zawodników i że musimy znaleźć sposób na wygrywanie – skomentował Mitchell.
Dziennikarz podkreśla również, że Mitchell ma już za sobą rozmowę z Bickerstaffem w sprawie gry bez Garlanda i Mobleya. Szkoleniowiec miał zaznaczyć, że 27-latek musi upewnić się, że piłka będzie trafiać w ręce zadaniowców, których czas gry w najbliższych tygodniach znacząco wzrośnie, próbując tym samym ściągnąć całą odpowiedzialność z jego barków.
– To niefortunne, że dwa lata z rzędu zdarzają się szalone wypadki, które są poza jego kontrolą. Będę kontynuował swoją grę, dopóki nie wróci. Jedyny sposób, w jaki możemy to zrobić, to jeżeli obaj będziemy na parkiecie. Nie osiągniemy niczego, jeżeli będzie tam tylko jeden z nas – komentował nieobecność Garlanda Mitchell.
Główną bolączką Cavs w tym sezonie jest ich ofensywa, która pod względem średniej zdobytych punktów na mecz plasuje się dopiero na 24. miejscu, wyprzedzając o zaledwie pół „oczka” szorujących dno tabeli Zachodu San Antonio Spurs, a ustępując nawet Charlotte Hornets. Lepiej prezentuje się jednak ich obrona, która jest na 8. miejscu.
W pierwszym meczu bez obu zawodników Cleveland pokonali Atlanta Hawks 127:119. Na wysokości zadania stanął Jarrett Allen, który zdobył double-double w postaci 25 punktów i 14 zbiórek. Niezwykle cenne wsparcie dostarczyli również Isaac Okoro (18 punktów) oraz Dean Wade (16 punktów, 5 zbiórek).
Kolejnym rywalem ekipy z Ohio będą Houston Rockets, po czym w Cleveland zagoszczą Utah Jazz i New Orleans Pelicans. Warto zaznaczyć, że na podstawie średniej obecnych bilansów (przygotowanych przez serwis Tankathon) Cavs mają jeden z najłatwiejszych terminarzy do końca sezonu.