Nie tak długa jest lista zawodników, którzy w kolejnych sezonach mogą stać się prawdziwymi gwiazdami NBA, ale nie ma żadnych wątpliwości, że znajduje się na niej Anthony Edwards. 22-letni zawodnik już w poprzednim sezonie — najlepszym dla siebie w karierze — pokazał duże postępy, a to zaowocowało nie tylko powołaniem do kadry USA na zbliżające się mistrzostwa świata, ale też przedłużeniem kontraktu. Edwards na początku lipca zgodził się na 5-letnie przedłużenie umowy, dzięki któremu może zarobić nawet 260 milionów dolarów.
„Jedynka” draftu z 2020 roku teraz skupia się jednak na przygotowaniach do MŚ razem z amerykańską reprezentacją. Może być to dla niego zresztą świetna okazja ku temu, by zrobić kolejny duży krok do przodu, tak jak wielu innych zawodników, którzy przed nim wykorzystywali występy dla USA jak trampolinę. Tak uważa m.in. Kevin Garnett, który bardzo entuzjastycznie zareagował w mediach społecznościowych na filmiki ukazujące przygotowania Edwardsa do rozpoczynających się 25 sierpnia mistrzostw świata:
Kevin Garnett with some very high praise for Anthony Edwards: pic.twitter.com/vonC255KXB
— Kyle Theige (@KyleTheige) August 5, 2023
– Stawiam w tym roku na niego. Widzę to, a znam się na tym. Zobaczcie, jak pracuje. To inny poziom. Włączył ten tryb. Idź walcz o MVP już w tym sezonie! – napisał KG.
Garnett niewątpliwie widzi w 22-latku ogromny potencjał, ale też to „coś”, co mają wielcy koszykarze, a co miał także on sam. Garnett w 2004 roku zdobył przecież statuetkę dla MVP sezonu zasadniczego w barwach Minnesota Timberwolves, a cztery lata później świętował swoje pierwsze i jedyne w karierze mistrzostwo, choć już jako gracz Boston Celtics.
Edwards na razie jest na trajektorii wznoszącej, ale przed nim wciąż dużo pracy do wykonania. Fani T-Wolves mogą być jednak optymistami i pewnie nie trudno im zrozumieć ekscytację Garnetta, skoro 22-latek w ubiegłym sezonie notował najlepsze w karierze 24.6 punktów, 5.8 zbiórek oraz 4.4 asyst na mecz i po raz pierwszy w karierze zagrał w Meczu Gwiazd. Na wyższy poziom wszedł także w fazie play-off, kiedy to w pierwszej rundzie przeciwko Denver Nuggets zdobywał średnio ponad 30 oczek w każdym spotkaniu.
Wolves przegrali co prawda 1-4 z późniejszymi mistrzami, ale choćby Bruce Brown mówił potem, że tak w zasadzie to właśnie zespół z Minneapolis — a nie Phoenix Suns, Los Angeles Lakers czy wreszcie Miami Heat — sprawił Nuggets najwięcej problemów w drodze po tytuł. A duża w tym zasługa Edwardsa. 22-letni obrońca od przyszłego sezonu zagra tymczasem ze swoim ulubionym numerem pięć na plecach. – Zobaczycie inny poziom grania, bo wreszcie będę grał ze swoim numerem – stwierdził młody talent w rozmowie z The Athletic.