Tyronn Lue postanowił nie korzystać z Kevina Love’a w czwartej kwarcie ostatniego meczu z Toronto Raptors. Zawodnik wcześniej doznał urazu kolana, ale głównie była to decyzja szkoleniowca, który postawił na Channinga Frye’a.
Pod koniec trzeciej kwarty, Kevin Love nadepnął na stopę sędziego i z grymasem bólu złapał się za kolano. W trakcie konferencji prasowej, trener Tyronn Lue mówił o tym, że dobra dyspozycja Channinga Frye’a pozwoliła Cleveland Cavaliers nawiązać walkę, dlatego szkoleniowiec został przy tym rozwiązaniu. Dodał jednak, że nie martwi się o formę Love’a, choć nie ma pojęcia czy uraz kolana jest poważny.
Sprawa kolana w przypadku Love’a zawsze jest alarmująca. Jego historia z kontuzjami pokazuje, że nie można niczego lekceważyć. Zaraz po spotkaniu Kevin był pewny, że zagra w starciu numer 5, które odbędzie się na parkiecie Quicken Loans Arena. Sztab medyczny na pewno spróbuje się wcześniej upewnić, co do gotowości zawodnika.
Love po przyjeździe Cavaliers do Toronto miał problem z uregulowaniem swojej formy. W spotkaniu numer 3 zanotował 3 punkty i był 1/9 z gry. W starciu numer 4 miał 10 punktów z 14 prób. To pierwsze takie załamanie formy zawodnika od początku play-offów. Jak dotąd spisywał się znakomicie bardzo często wyręczając LeBrona Jamesa i Kyriego Irvinga w ofensywnej egzekucji.
W trakcie sezonu regularnego, Love kilka razy walczył z opuchniętym kolanem, przez co opuszczał spotkania. Podczas play-offów szybkie serie z Detroit Pistons i Atlantą Hawks pozwoliłby Kevinowi złapać więcej odpoczynku. Starcie z Toronto Raptors okazało się dla drużyny z Ohio znacznie bardziej wyczerpujące. Cavs z pewnością będą blisko przyglądali się temu, jak Kev porusza się po parkiecie.
fot. Keith Allison, Creative Commons
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET