Kevin Durant to jedyny wśród wciąż aktywnych koszykarzy NBA, który ma na koncie cztery złote medale olimpijskie. Gdyby udało mu się wraz z reprezentacją zwyciężyć po raz piąty, byłby to wynik, którego chyba długo nikt by nie pobił, a triumf odniesiony w 2028 roku w Los Angeles byłby idealnym, bajkowym wręcz zwieńczeniem jego kariery. Czy jednak taki scenariusz jest w ogóle prawdopodobny? Sam zainteresowany wypowiedział się niedawno na ten temat.
Kevin Durant był jednym z gości honorowych wydarzenia o dźwięcznej nazwie CNBC Sport x Boardroom: Game Plan które odbyło się we wtorek w Mieście Aniołów. Podczas dyskusji świeżo upieczony zawodnik Houston Rockets został zapytany o chęć gry dla Team USA na kolejnych igrzyskach olimpijskich, które odbędą się w 2028 roku właśnie w Los Angeles.
– Tak, jeśli wciąż będę sobą. Nie chcę być tylko tym „weteranem, który siedzi na końcu ławki, żeby zdobyć piąty medal” – powiedział KD podczas konferencji, wywołując śmiech zgromadzonej publiczności.
Oznacza to tyle, że o ile 36-letni obecnie koszykarz będzie czuł się na siłach, chętnie powalczy o piąte w karierze olimpijskie złoto. Z drugiej strony nie zamierza rozmieniać się na drobne tylko po to, żeby dołożyć do kolekcji kolejny krążek, nawet ten z najcenniejszego kruszcu. Wszystko więc zależy od tego, czy za niespełna trzy lata Kevin będzie zdrowy i w odpowiednio dobrej formie.
W 2028 roku, gdy igrzyska odbędą się na amerykańskiej ziemi, Durant będzie miał już 39 lat, co z pewnością odbije się na jego organizmie, ale nie uczyni takiego scenariusza niemożliwym. Przecież gdy ubiegłego lata LeBron James liderował Team USA w asystach i zbiórkach, zdobywając swój czwarty medal (trzy złota i brąz), był w takim samym wieku. Rzecz jasna, legendarny skrzydłowy Los Angeles Lakers to fenomen, którego czas się nie ima, a więc niekoniecznie stanowi punkt odniesienia do tego, jak grają inni jego rówieśnicy, ale z drugiej strony KD też nie należy do przeciętnych zawodników.
Dość powiedzieć, że w trzech z czterech swoich olimpijskich kampanii to właśnie on za każdym razem był najlepszym strzelcem drużyny w całym turnieju. Dopiero w 2024 roku, gdy do akcji wkroczyła nowa wersja „Dream Teamu”, a swój olimpijski debiut zaliczył Stephen Curry, Durant, zdobywając średnio 13,8 punktu na mecz, zakończył zmagania jako trzecia „strzelba” reprezentacji – za gwiazdorem Golden State Warriors (14,8) i LBJ’em (14,2).
Również występy Kevina w NBA każą wątpić w to, że w najbliższym czasie będzie obniżał loty. Na przykład w poprzednim sezonie wciąż prezentował formę na miarę Meczu Gwiazd, w barwach Phoenix Suns notując średnio 26,6 punktu, 6 zbiórek i 4,2 asysty na mecz. Jeśli ominą go kontuzje, trudno sobie wyobrazić, by do 2028 roku jego forma miała znacząco pójść w dół.
Wszystko jednak zależy od samego zawodnika. Jeżeli uzna, że nawet pomimo dobrej formy jego wkład w drużynę nie będzie wystarczający, by zasłużyć na coś więcej niż parę minut w każdym meczu, to nie skorzysta z okazji do gry. W innym przypadku, gdy Amerykanie zatriumfują na własnym terenie, Durant zrówna się z legendarną Sue Bird (pięć złotych medali) i będzie o krok od Diany Taurasi, która w barwach żeńskiej ekipy Team USA aż sześć razy zwyciężała w olimpijskim turnieju koszykówki. Tego rekordu nawet on jednak już nie pobije, chociaż na emeryturę jeszcze się nie wybiera.
– Kto wie, człowieku? Nie chcę teraz o tym myśleć. Ale kiedy ludzie zadają mi te pytania codziennie, trudno mi się powstrzymać – powiedział KD, gdy zapytano go o to, jak wyobraża sobie życie już po zawieszeniu butów na kołku.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!