Reprezentacja USA po słabym wyniku na ubiegłorocznych mistrzostwach świata chce pokazać swoją dominację w Paryżu na Igrzyskach Olimpijskich. Na turniej do Francji polecieć ma bardzo silna ekipa. Jednym z liderów kadry ma być Kevin Durant, który myśli nie tylko o złotym medalu. Stawia on przed reprezentacją USA jeszcze jedno wyzwanie.
LeBron James, Stephen Curry i Kevin Durant — to ta trójka może stanowić o sile kadry USA na tegorocznych Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu. Na razie oficjalnego potwierdzenia jeszcze nie ma, natomiast można zakładać, że kadra Stanów Zjednoczonych rzeczywiście wystawi na turniej olimpijski bardzo silny zespół. Zdeterminowany do gry dla USA w Paryżu jest m.in. Kevin Durant, który już teraz zapowiada, że chce odgrywać w kadrze dużą rolę i jest niezwykle podekscytowany na samą myśl o grze w reprezentacji.
— Będę chciał grać poważne minuty, będę starał się brać odpowiedzialność i mieć naprawdę poważną rolę. Jestem na to gotowy i bardzo podekscytowany poczuciem wspólnoty wynikającym z gry dla USA. Nic innego się z tym nie równa — powiedział Durant w rozmowie z AZ Central.
Amerykanie będą w Paryżu grali o piąte kolejne olimpijskie złoto. Durant chce jednak nie tylko zwycięstwa w turnieju. Skrzydłowy Phoenix Suns chce zobaczyć, jak kadra USA dominuje nad innymi rywalami. Taki stawia sobie cel.
— Będzie ciekawie zobaczyć innych wielkich zawodników i to jak pracują oraz co sprawia, że są wielcy. Jestem tym podekscytowany. Tak samo, jak medalem. Miałbym cztery złote medale. Myślę, że byłbym jedynym z czterema złotami. Wygrajmy czwarte złoto. Chcę udowodnić, jak dominujący są nasi zawodnicy. Mówię o wygranych 40, 50 punktami. Chcę to zrobić — dodał KD.
35-latek reprezentował barwy USA na czterech międzynarodowych turniejach: w 2010 roku zdobył złoto mistrzostw świata, a w 2012, 2016 i 2020 roku złoto olimpijskie. Jest on najlepszym strzelcem USA w historii, jeśli chodzi o mecze na igrzyskach — w 22 spotkaniach zdobył jak dotychczas 435 punktów. W 2021 roku w Tokio w finałowym meczu z Francją zapisał na konto 29 punktów, a Amerykanie wygrali 87:82. Nie była to więc dominacja totalna. Warto dodać, że w Tokio amerykańska kadra przegrała z Francuzami w fazie grupowej.
Wtedy w reprezentacji nie było jednak wszystkich topowych gwiazd NBA. W tym roku w Paryżu ma się to zmienić i już od miesięcy słychać, że bardzo zainteresowany powrotem na igrzyska jest LeBron James, dla którego byłby to ostatni wielki międzynarodowy turniej w karierze. Do kadry dołączyć ma też m.in. Stephen Curry, a możliwy jest również występ Joela Embiida, który kilka miesięcy przyjął amerykańskie obywatelstwo. Według ostatnich doniesień w składzie reprezentacji niemal na pewno znajdą się natomiast Devin Booker oraz Jrue Holiday.