Znów wchodzili w sezon z poważnymi ambicjami i znów biją głową w mur. Golden State Warriors nie grają na miarę własnych oczekiwań i trener Steve Kerr – w ostatniej wypowiedzi – postanowił wziąć winę na siebie. Szkoleniowiec nie jest zadowolony z pracy, jaką wykonuje na przestrzeni ostatnich tygodni pod kątem zarządzania rotacją.
Stephen Curry zdobył łącznie 87 punktów w dwóch meczach po powrocie po urazie mięśnia czworogłowego, ale oba spotkania zakończyły się porażkami, a bilans Golden State Warriors to obecnie rozczarowujące 13–14. – W tym sezonie nie wykonuję swojej pracy dobrze – przyznał trener Steve Kerr po niedzielnej przegranej w Portland, gdy Curry trafił 12 rzutów za trzy punkty i zdobył 48 punktów, a jego zespół przegrał 131:136 z Trail Blazers. Warriors w czwartej kwarcie stracili aż 40 punktów i roztrwonili 10-punktowe prowadzenie w ostatnich 10 minutach spotkania.
Trener wskazał na nadmiar strat jako główną bolączkę drużyny. Warriors tracą piłkę średnio 16 razy na mecz, co jest szóstym najgorszym wynikiem w NBA. W spotkaniach, w których notują więcej strat niż rywale, mają w tym sezonie bilans 4–11. W niedzielę popełnili 18 strat, z czego aż osiem należało do Draymonda Greena. – Źle czytamy grę, podejmujemy złe decyzje – mówił po meczu Green. – Trzeba grać bardziej zdecydowanie i lepiej dbać o piłkę. Jesteśmy, do cholery, za starzy na takie błędy – dodał.
Straty w dużej mierze odpowiadają za nieskuteczną ofensywę zespołu. Rating ofensywny Warriors wynosi 113,4, co daje dopiero 20. miejsce w lidze, mimo że w składzie mają jednego z najwybitniejszych ofensywnych graczy w historii NBA. W 564 minutach, które Curry spędził na parkiecie w tym sezonie, Warriors zdobywają średnio 118,4 punktu na 100 posiadań, co odpowiadałoby szóstemu miejscu w lidze. Problem w tym, że Curry opuścił dziewięć meczów i nawet gdy gra, średnio siedzi na ławce 16,7 minuty.
W 737 minutach bez niego Warriors notują rating ofensywny 107,1 – gorszy niż najsłabsza ofensywa ligi (Indiana – 108,2). To wyraźna zmiana w porównaniu z końcówką poprzedniego sezonu, gdy zespół potrafił funkcjonować w ataku bez Curry’ego dzięki przyjściu Jimmy’ego Butlera w lutym. – W zeszłym roku lepiej radziliśmy sobie z ustawianiem go w sytuacjach, w których mógł atakować i kreować rzuty dla innych – przyznał Kerr. – Musimy wrócić do takiej kontroli gry w ataku pozycyjnym – dodał.
Kerr wspomniał o czterech kolejnych akcjach w przegranym meczu z Timberwolves, gdy Butler nie dotknął piłki, mimo że Curry siedział na ławce. – To moje zadanie – powiedział trener. – Ale to także kwestia zrozumienia po stronie zawodników. Nie mogę i nie chcę rozrysowywać zagrywki za każdym razem. Musimy wspólnie znaleźć sposób, by grać przez Jimmy’ego – przyznał. – Mam nadzieję, że uda nam się to uporządkować i zaliczyć dłuższą serię meczów, w których wiadomo, kto gra, jakie są rotacje i zawodnicy mogą poczuć się komfortowo – podsumował Curry.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET










